Henryk Podlewski – wuj mojego Ojca, a mój stryjeczno-cioteczny dziadek (jego dziadek Teodor był rodzonym bratem mojej praprababci Stanisławy Anny Sabiny z Gorczyckich Ruszczykowskiej), po wojnie zamieszkał na wyspach Bahama gdzie był lekarzem psychiatrą. Wiele razy przyjeżdżał do Polski. Podczas jednej z podróży tata przeprowadził z nim wywiad i nagrał wspomnienia. Kasety znaleźć nie mogę, ale zachował się maszynopis, bo wspomnienia zostały na bieżąco spisane z taśmy. Przez kilka dni będę je tu publikować w częściach.
Henryk (Henry) Podlewski ur. 26 kwietnia 1920 roku w Zawierciu zmarł 8 stycznia 2015 roku w Nassau na Wyspach Bahama.
WSPOMNIENIA WOJENNE HENRYKA PODLEWSKIEGO syna Henryka i Marii z Gorczyckich
(Spisane na podstawie zapisu magnetofonowego.) cz.13.
Zaimmatrykulowano nas na uniwersytet Edynburski na polski wydział. Odbyła się przy tym weryfikacja. Badano na którym roku jest każdy student. Nie można było fantazjować, bo o każdym musieli się wypowiadać inni, którzy go znali.
Studia początkowo mnie nudziły, dopiero na czwartym roku, kiedy zaczęła się patologia, zainteresowała mnie medycyna. Egzaminy można było zdawać kiedy się chciało. Na wykładach sprawdzano obecność i trzeba było na nie chodzić. Jak szybko skończyłeś studia, to brano do wojska. Ja wobec tego nie spieszyłem się bardzo. Ważniejsze egzaminy odkładałem na później. Dostawaliśmy dwadzieścia funtów angielskich na miesiąc.
Po pewnym czasie bursę zlikwidowano i za pierwszą kwaterą jaką miałem na mieście, zajmowaną z kolegą, płaciłem 30 szylingów tygodniowo. Wówczas to dostawaliśmy 20 funtów. Trudno mi powiedzieć, ilu studentów było na polskim wydziale medycyny, na moim roczniku było nas dwudziestu. Inne wydziały, na których studiowali Polacy, jak prawo, architektura, weterynaria, były szkockie. Pod koniec studiów wziąłem się mocno do nauki, rezygnując z kina, kawiarni i innych uciech. Kułem solidnie ze Stasiem Pogonowskim. 9 grudnia 1947 r. zdaliśmy ostatni egzamin i złożyliśmy przysięgę medyczną. Otrzymałem dyplom i zastanawiałem się, co teraz robić. Przede wszystkim należało zrobić pierwszy staż. Poszliśmy ze Stasiem do polskiego szpitala wojskowego w miejscowości East Everleigh w Anglii. Szpital był dobrą praktyką. Leczono w nim nie tylko samych wojskowych, ale także i ich rodziny, które napływały tu z całego świata, dzięki czemu było wiele przypadków chorób tropikalnych, co dawało szeroką praktykę. Przebywałem w tym szpitalu pół roku. Postanowiłem przenieść się gdzieś indziej. Postanowiłem przez sześć miesięcy zająć się psychiatrią, której nigdy nie uczono nas za wiele. Poszedłem do szpitala w małym miasteczku Devizes w hrabstwie Wiltshire koło Salisbury. Osobliwością tego miasteczka było, że miało ono okazałą katedrę i starodawne rzymskie łaźnie. W szpitalu było 1300 pacjentów i pięciu lekarzy, w tym trzech do faktycznego leczenia. Do Londynu były cztery godziny jazdy pociągiem. Tylko raz byłem w Londynie, pracując w Devizes. Praca nie była ciężka, ale wymagała stałej obecności. Miałem dość czasu, aby dużo czytać. Przestudiowałem wówczas dokładnie całego Shakespeare’a. Intendent szpitala miał hobby grania na fujarkach. Zapraszał mnie czasem i zapędzał do wspólnego grania na fujarce. Można sobie wyobrazić, znając mnie, jaki byłem szczęśliwy. Zdenerwowało mnie to ostatecznie i postanowiłem przenieść się gdzie indziej. Przeczytałem ogłoszenie, że w Londynie poszukuje się lekarza na stanowisko nieco lepsze, niż ja miałem dotychczas i zgłosiłem się. Wezwano mnie, przeprowadzono wywiad i mimo, iż na wskazujące miejsce kandydowało kilku Anglików, przyjęto mnie do pracy. Może dlatego, że w tym czasie Anglicy odczuwali wobec nas Polaków wyraźną wdzięczność za to, że wkład nasz do ratowania Anglii był w tej wojnie znaczny. Mieliśmy małą flotę i lotnictwo, ale zasługi ich były nieproporcjonalnie większe niż innych. Armia była się dzielnie i z dużą ambicją i to było powszechnie znane.
c.d.n.
About Małgorzata Karolina Piekarska
Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka.
Z zawodu: pisarka i dziennikarka.
Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka.
Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...