WSPOMNIENIA WOJENNE HENRYKA PODLEWSKIEGO cz.16.

Henryk Podlewski – wuj mojego Ojca, a mój stryjeczno-cioteczny dziadek (jego dziadek Teodor był rodzonym bratem mojej praprababci Stanisławy Anny Sabiny z Gorczyckich Ruszczykowskiej), po wojnie zamieszkał na wyspach Bahama gdzie był lekarzem psychiatrą. Wiele razy przyjeżdżał do Polski. Podczas jednej z podróży tata przeprowadził z nim wywiad i nagrał wspomnienia. Kasety znaleźć nie mogę, ale zachował się maszynopis, bo wspomnienia zostały na bieżąco spisane z taśmy. Przez kilka dni będę je tu publikować w częściach.

Henryk (Henry) Podlewski ur. 26 kwietnia 1920 roku w Zawierciu zmarł 8 stycznia 2015 roku w Nassau na Wyspach Bahama.

WSPOMNIENIA WOJENNE HENRYKA PODLEWSKIEGO syna Henryka i Marii z Gorczyckich
(Spisane na podstawie zapisu magnetofonowego.) cz.16.

Nawiązałem szereg znajomości. Właściwie cała „góra” intelektualna Bahama znała się między sobą. Gubernatorem Bahama był generał angielski Neville. Wkrótce po moim przyjeździe gubernator ten odszedł ze stanowiska i urządzał wielkie przyjęcie pożegnalne. Poszedłem i ja. Poznałem na przyjęciu adiutanta gubernatora. Był nim bardzo sympatyczny kapitan Hasting. Opowiadał mi o żonie gubernatora, która podobno była niesłychanie skąpa. Na cocktail party, które czasem musiała urządzać, kupowała najgorsze wódki dla gości, podczas kiedy lokaj jej i jemu podawał na tacy doskonałe trunki. Kiedy mieli odjeżdżać, kapitan robił jakieś paczki dla siebie. Wpadła gubernatorowa i spytała skąd ma sznurek do pakowania, a kiedy jej powiedział, że kupił, ta twierdziła, że to jej. Musiał udowadniać, że kupił sznurek.

Ludność składała się w 80% z czarnych, 15% z mulatów i w 5% z białych. Ciekawe pod tym względem były stosunki. W jednej i tej samej rodzinie dzieci mulaci jedni uważali się za czarnych, drudzy za białych i tak też byli przez społeczeństwo traktowani w tamtejszym odczuciu socjalnym. Trzeba stwierdzić obiektywnie, że jeśli zdarzały się jakieś antagonizmy w tej materii, to wychodziły one głównie od mieszańców.

Stosunkowo szybko doczekałem się szpitala z prawdziwego zdarzenia. Zaczęła się więc ciekawa i owocna praca. Szpital ma 200 łóżek. Zostałem jego dyrektorem. W kilka miesięcy po jego otwarciu w 1956 r. miałem bardzo nieprzyjemne zdarzenie. W szpitalu przebywał chory paranoik, który wyobrażał sobie, że jest głównym lekarzem. Nazywał się Farrington. Jeszcze przed moim przyjazdem na Bahama ten nieszczęśnik przyszedł do ówczesnego dyrektora Służby Zdrowia i zaczął okładać go po głowie rurą ołowianą nabitą gwoździami. Na szczęście w pobliżu byli ludzie, którzy obezwładnili agresora i oddali pod opiekę policji. Został oskarżony o napaść i w toku procesu, po zbadaniu go przez lekarzy, okazało się, że jest paranoikiem. Powędrował więc do szpitala, a nie do więzienia. Badałem go potem w szpitalu i wiedziałem, że chory jest dla mnie niebezpieczny, ponieważ uważa, że stanowisko, jakie ja objąłem, powinno należeć do niego. Winienem był zawsze obchodzić poszczególne wydziały szpitala z pielęgniarzem. Niestety nie zawsze dało się tego przestrzegać. Czasem musiałem chodzić sam. Paranoik był umieszczony w oddziale pod wzmożoną kontrolą i zabezpieczeniem. Kiedy otwierałem jeden z oddziałów zamknięty na klucz, nieszczęśnik wyskoczył nagle z korytarza i rzucił się na mnie z nożem. Zamiast gwałtownie zareagować i mocno go kopnąć, by go zatrzymać w zapędach, ja zacząłem mu spokojnie klarować, by się uspokoił, w nadziei, że się może opanuje bez drastycznego wobec niego postępowania. Nic to jednak nie pomogło. Chory zaczął mnie uderzać nożem po głowie. Ja się zasłaniałem rękami i na skutek tego mocno przeciął mi rękę, ponieważ w pewnym momencie złapałem za nóż, by w ten sposób powstrzymać dalsze uderzenia. Jeden z pielęgniarzy widział to zajście od początku, ale nie tylko, że nie dał mi pomocy, ale nawet uciekł. W końcu pomógł mi inny chory umysłowo, który napastnika odciągną ode mnie. Zabrano mnie do innego szpitala, gdzie dano mi transfuzję krwi, a do zszywania licznych ran musiano mnie uśpić. Sprawa stała się głośna. Odwiedził mnie w szpitalu gubernator bahamski. Przysłano mi kwiaty. Na trzeci dzień wróciłem do swojej pracy, mimo zwolnienia lekarskiego. Wszystkim to bardzo zaimponowało, że zamiast się zlęknąć, z powrotem wróciłem do tej samej pracy i to wcześniej niż mi się należało.

c.d.n.

About Małgorzata Karolina Piekarska
Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka i dziennikarka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...

Udostępnij na: