Archiwa tagu: fotografia

Znów mama w Radziejowicach

Pisałam kiedyś, że w dzieciństwie jeździłam z rodzicami do Radziejowic. To moja mama Halina Stec-Piekarska na tyłach pałacu – Domu Pracy Twórczej Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.  Lata 70-te.

Udostępnij na:

Ja z mamą

Niewiele jest zdjęć, na których jestem razem z mamą – Haliną ze Steców Piekarską. To jest jedyne, na którym widać dokładnie nasze miny. Zdjęcie zrobione w domu na Żoliborzu. Początek lat 80-tych. Fot: Tata. 

Udostępnij na:

Baranek, ale nie Wielkanocny

Zawsze lubiłam zwierzęta i do dziś tak jest. Pomyślałam, że moje stare zdjęcie z lat 70-tych z barankiem bynajmniej nie paschalnym może być dobrą fotografią na Wielkanoc. Rok 1977, a ja idę na Turbacz. Mam kierpce i sukienkę po starszej kuzynce. Mogę pogłaskać barana.
Wesołych Świąt.

Udostępnij na:

Wizyta gości z Ameryki rok 1974 cz. 5

W 1974 roku odwiedziła nas rodzina mojej mamy z USA. Było to jej cioteczne rodzeństwo. Dzieci rodzonego brata mojej babci, który przed I wojną światową emigrował do Ameryki. Maniuś Kurzyński i Stefcia z Kurzyńskich Flis. Oboje urodzili się i mieszkali w Detroit. Była to ich pierwsza w życiu wizyta w Polsce. Oboje mówili po polsku bardzo dobrze, choć z akcentem. Natomiast była to polszczyzna mocno przedwojenna i archaiczna. Tu mama z samym wujkiem Maniusiem. A z prawej strony lekko odsunięta ciocia Stefcia. Od cioci dostałam jedwabny szaliczek. Dała mi do wyboru trzy. Wybrałam jaskraworóżowy. W zapyziałym i szarym PRL barwna szmatka była czymś nowym. Mama nie mogła mi darować tego kiczu i latami wypominała ten brak gustu. 

 

Udostępnij na:

Wizyta gości z Ameryki rok 1974 cz. 4

W 1974 roku odwiedziła nas rodzina mojej mamy z USA. Było to jej cioteczne rodzeństwo. Dzieci rodzonego brata mojej babci, który przed I wojną światową emigrował do Ameryki. Maniuś Kurzyński i Stefcia z Kurzyńskich Flis. Oboje urodzili się i mieszkali w Detroit. Była to ich pierwsza w życiu wizyta w Polsce. Oboje mówili po polsku bardzo dobrze, choć z akcentem. Natomiast była to polszczyzna mocno przedwojenna i archaiczna. Tu z nimi i z jakimiś dalekimi kuzynami, których nie jestem w stanie rozpoznać.

Udostępnij na:

Wizyta gości z Ameryki rok 1974 cz. 3

W 1974 roku odwiedziła nas rodzina mojej mamy z USA. Było to jej cioteczne rodzeństwo. Dzieci rodzonego brata mojej babci, który przed I wojną światową emigrował do Ameryki. Maniuś Kurzyński i Stefcia z Kurzyńskich Flis. Oboje urodzili się i mieszkali w Detroit. Była to ich pierwsza w życiu wizyta w Polsce. Oboje mówili po polsku bardzo dobrze, choć z akcentem. Natomiast była to polszczyzna mocno przedwojenna i archaiczna. Tu moja mama. Wyjątkowo z kieliszkiem wódki.

Udostępnij na:

Wizyta gości z Ameryki rok 1974 cz. 2

W 1974 roku odwiedziła nas rodzina mojej mamy z USA. Było to jej cioteczne rodzeństwo. Dzieci rodzonego brata mojej babci, który przed I wojną światową emigrował do Ameryki. Maniuś Kurzyński i Stefcia z Kurzyńskich Flis. Oboje urodzili się i mieszkali w Detroit. Była to ich pierwsza w życiu wizyta w Polsce. Oboje mówili po polsku bardzo dobrze, choć z akcentem. Natomiast była to polszczyzna mocno przedwojenna i archaiczna. Moja mama stawiała wtedy pierwsze kroki jako hafciarka. To jedna z jej absolutnie pierwszych serwet. Przygotowana specjalnie dla ciotecznej siostry. Mama prezentuje ją z tatą.

Udostępnij na:

Wizyta gości z Ameryki rok 1974 cz. 1

W 1974 roku odwiedziła nas rodzina mojej mamy z USA. Było to jej cioteczne rodzeństwo. Dzieci rodzonego brata mojej babci, który przed I wojną światową emigrował do Ameryki. Maniuś Kurzyński i Stefcia z Kurzyńskich Flis. Oboje urodzili się i mieszkali w Detroit. Była to ich pierwsza w życiu wizyta w Polsce. Oboje mówili po polsku bardzo dobrze, choć z akcentem. Natomiast była to polszczyzna mocno przedwojenna i archaiczna. Tu na zdjęciu z moją mamą. 

Udostępnij na:

Wokół książki „Syn dwóch matek” cz.40

25 października 2016, a więc nie tak dawno temu, nakładem wydawnictwa Trzecia Strona ukazała się moja książka napisana do spółki z nieżyjącym Ojcem Maciejem Piekarskim zatytułowana „Syn dwóch matek”. Od dziś przez wiele dni będę tu publikowała zdjęcia, których próżno szukać w środku książki. Nie wszystko bowiem się tam zmieściło. Oto kolejne fotografie.

Wizyta wielkanocna Rok 1982. Autor: Maciej Piekarski, a niektóre robiłam ja.

pict0298 pict0299 pict0300 pict0301 pict0302 pict0303

 

syn-dwoch-matek_1000

Tytuł: Syn dwóch matek
Seria: Reportaż! Fakty to nie wszystko
Autor: Małgorzata Karolina Piekarska, Maciej Piekarski
Wydawnictwo: Trzecia Strona
Ilość stron: 250
Numer wydania: I
Data premiery: 2016-10-27
Rok wydania: 2016
ISBN: 978-83-64526-38-1
ilustracje:  archiwa rodzinne Małgorzaty Karoliny Piekarskiej i Jana Tchórza, archiwum Muzeum Zamojskiego, archiwum Przedszkola Samorządowego im. Wandy Cebrykow w Zwierzyńcu

O książce:

Książka o zagładzie Zamojszczyzny pokazana przez pryzmat losów Jana Tchórza, dziś emerytowanego gospodarza we wsi Borowina Starozamojska. Wtedy 2,5-letniego chłopca dwukrotnie wydzieranego od matki – raz biologicznej, drugi raz adopcyjnej.syn-dwoch-matek

W 1943 roku Janina i Bronisław Piekarscy, rodzice Macieja Piekarskiego wzięli z sierocińca pozbawione rodziców dziecko o nieznanej tożsamości, uratowane przez warszawskich kolejarzy z tzw. transportu śmierci. Ta decyzja na zawsze splotła ze sobą losy dwóch rodzin.

Autorami są zmarły w 1999 roku Maciej Piekarski i jego córka Małgorzata Karolina Piekarska. To swoisty dwugłos, w którym napisany w latach 70-tych reportaż przeplata się ze współczesną opowieścią, jaką snuje zmarłemu Ojcu córka. Opowiada mu, jak przed laty odebrała historię swojego przybranego Stryja, jak zmieniła ona jej spojrzenie na świat oraz o obecnych losach Jana Tchórza. Książka jest próbą odpowiedzi na pytanie: czy wojna i jej okrucieństwo istnieją tylko dopóki żyje ostatni świadek?

Udostępnij na: