Gdy jeździłam na kolonie do sióstr Urszulanek do Rabki dojeżdżałam tam z mamą pociągiem do Krakowa, potem stamtąd do Rabki autobusem PKS. W Krakowie przerwa w podróży trwała dwie godziny, więc mama za każdym razem chciała bym cokolwiek z Krakowa zobaczyła. Chociażby z zewnątrz Wawel lub na chwilę kościół Mariacki z ołtarzem Wita Stwosza. Potem wsiadałyśmy w autobus, a… z dworca autobusowego w Rabce brałyśmy dorożkę i takim środkiem transportu jechałyśmy na ulicę Cichą 14, gdzie czekała na nas cudowna siostra Maria – kolonijna wychowawczyni. Tu ja w dorożce.