Archiwum kategorii: Kurzyńscy

Rodzice, dzieci i wnuki

To zdjęcie powstało w Szczecinie w latach 50. Są na nim trzy pokolenia, czyli: wujek Stefan Stec – brat mojej mamy, obok moja mama, są tu też babcia Momocińska (teściowa wujka), ale także moja siostra Danusia (ta uśmiechnięta dziewczynka), babcia Konstancja Stecowa z dziadkiem Julianem Stecem i ciocia Berta z Momocińskich Stecowa żona wujka Stefana. Jednej osoby nie rozpoznaję, ale i tak uwielbiam tę fotografię.

Udostępnij na:

Babcia z wujkiem tacy, jak ich najlepiej pamiętam

To zdjęcie niezwykle lubię, bo przedstawia moją babcię Konstancję Stecową (1898-1984) i jej syna, a mojego wujka Stefana Steca (1927-1980) takimi, jakimi ich oboje zapamiętałam. Wujek zmarł wcześniej niż babcia. Pamiętam jak wszyscy bali się jej powiedzieć, że przeżyła swojego syna. W końcu w czasie okupacji zmarła jej córka.

Udostępnij na:

Obraz dziadka Janka cz.4.

Dziadek Janek Kurzyński – rodzony brat babci Konstancji z Kurzyńskich Stecowej był malarzem amatorem. Mieszkał w Łodzi. Najczęściej malował pejzaże, które rozdawał w prezencie rodzinie. W domu mam 4 jego obrazki. Oto czwarty i ostatni z nich. Podarowany został mojej mamie, czyli jego siostrzenicy – Halinie ze Steców Piekarskiej w 1979 roku. Przedstawia kościół na wyspie w Zwierzyńcu nad Wieprzem i tak, jak autor napisał na odwrociu w dedykacji dla mamy: jest to kościół, w którym moi dziadkowie (Konstancja z Kurzyńskich i Julian Stec) brali ślub, a moja mama była chrzczona.

jak podaje Wikipedia:

“świątynia została wybudowana w latach 1741-1747 na wyspie i ufundowana przez Tomasza i Teresę Zamoyskich; konsekrowano ją w 1747 roku. Później do kościoła zostały dobudowane 2 pomieszczenia (zakrystia i szkoła). Świątynia znajdowała się na terenie zabudowań pałacowych i pełniła funkcję kaplicy Zamoyskich. Do czasu zbudowania świątyni pod wezwaniem Matki Bożej Królowej Polski budowla spełniała rolę kościoła parafialnego. W 1961 roku został wyremontowanydach. W latach 1963-1964 został wybudowany żelbetonowy most prowadzący do świątyni. W 1966 roku zostały wykonane dalsze prace przy kościele.
Jest to budowla murowana wzniesiona z kamienia i cegły, posiadająca jedną nawę, reprezentująca styl barokowy. We wnętrzu znajduje się polichromia namalowana przez Łukasza Smuglewicza. W dębowym ołtarzu głównym Znajduje się obraz Matki Bożej Częstochowskiej, a na zasuwie – obraz św. Jana Nepomucena. kościół posiada również dwie kaplice mieszczące ołtarze: po prawej stronie Matki Bożej (w ołtarzu znajduje się obraz ukoronowania Matki Bożej, Którego autorstwo jest przypisywane Łukaszowi Smuglewiczowi), natomiast po lewej – Najświętszego Serca Pana Jezusa. Na chórze muzycznym Są umieszczone organy o 4 głosach, wykonane w 1905 roku przez firmę Biernackiego.”

Udostępnij na:

Obraz dziadka Janka cz.3.

Dziadek Janek Kurzyński – rodzony brat babci Konstancji z Kurzyńskich Stecowej był malarzem amatorem. Mieszkał w Łodzi. Najczęściej malował pejzaże, które rozdawał w prezencie rodzinie. W domu mam 4 jego obrazki. Oto trzeci z nich. Podarowany został moim rodzicom, czyli Halinie ze Steców i Maciejowi Piekarskim w 1970 roku. Przedstawia przełomy rzeki Wieprz, bo to nad tą rzeką wychowywała się i moja mama i autor obrazka.

Udostępnij na:

Obraz dziadka Janka cz.2.

Dziadek Janek Kurzyński – rodzony brat babci Konstancji z Kurzyńskich Stecowej był malarzem amatorem. Mieszkał w Łodzi. Najczęściej malował pejzaże, które rozdawał w prezencie rodzinie. W domu mam 4 jego obrazki. Oto drugi z nich. Podarowany babci, czyli rodzonej siostrze w 1972 roku. Przedstawia przełomy rzeki Wieprz, bo to nad tą rzeką oboje się wychowali.

Udostępnij na:

Obraz dziadka Janka cz.1.

Dziadek Janek Kurzyński – rodzony brat babci Konstancji z Kurzyńskich Stecowej był malarzem amatorem. Mieszkał w Łodzi. Najczęściej malował pejzaże, które rozdawał w prezencie rodzinie. W domu mam 4 jego obrazki. Oto pierwszy z nich. Podarowany babci, czyli rodzonej siostrze w 1970 roku.

Udostępnij na:

W Kazimierzu Dolnym z mamą, babcią i ciocią

Och ten Kazimierz! A tu na zdjęciach my – 4 potomkinie strasznego Stanisława Kurzyńskiego, co to lał żonę i dzieci. Moja mama – Halina ze Steców Piekarska, moja ciocia Danuta ze Steców Pawlakowa i babcia Konstancja z Kurzyńskich Stecowa córka wspomnianego Stanisława. Lata 70-te. Drugie zdjęcie uwielbiam.

Udostępnij na:

Wizyta gości z Ameryki rok 1974 cz. 7

W 1974 roku odwiedziła nas rodzina mojej mamy z USA. Było to jej cioteczne rodzeństwo. Dzieci rodzonego brata mojej babci, który przed I wojną światową emigrował do Ameryki. Maniuś Kurzyński i Stefcia z Kurzyńskich Flis. Oboje urodzili się i mieszkali w Detroit. Była to ich pierwsza w życiu wizyta w Polsce. Oboje mówili po polsku bardzo dobrze, choć z akcentem. Natomiast była to polszczyzna mocno przedwojenna i archaiczna. Tu moja mama w kuchni szykuje się na przyjęcie gości. Trudno uwierzyć, ale wisząca na suszarce płaska łyżka cedzakowa istnieje do dziś i też z niej korzystam.

Udostępnij na:

Wizyta gości z Ameryki rok 1974 cz. 6

W 1974 roku odwiedziła nas rodzina mojej mamy z USA. Było to jej cioteczne rodzeństwo. Dzieci rodzonego brata mojej babci, który przed I wojną światową emigrował do Ameryki. Maniuś Kurzyński i Stefcia z Kurzyńskich Flis. Oboje urodzili się i mieszkali w Detroit. Była to ich pierwsza w życiu wizyta w Polsce. Oboje mówili po polsku bardzo dobrze, choć z akcentem. Natomiast była to polszczyzna mocno przedwojenna i archaiczna. Tu obydwoje moi rodzice z wujkiem Maniusiem. Nie wiem gdzie były robione te zdjęcia, ale nie u nas w domu.

Udostępnij na:

Wizyta gości z Ameryki rok 1974 cz. 5

W 1974 roku odwiedziła nas rodzina mojej mamy z USA. Było to jej cioteczne rodzeństwo. Dzieci rodzonego brata mojej babci, który przed I wojną światową emigrował do Ameryki. Maniuś Kurzyński i Stefcia z Kurzyńskich Flis. Oboje urodzili się i mieszkali w Detroit. Była to ich pierwsza w życiu wizyta w Polsce. Oboje mówili po polsku bardzo dobrze, choć z akcentem. Natomiast była to polszczyzna mocno przedwojenna i archaiczna. Tu mama z samym wujkiem Maniusiem. A z prawej strony lekko odsunięta ciocia Stefcia. Od cioci dostałam jedwabny szaliczek. Dała mi do wyboru trzy. Wybrałam jaskraworóżowy. W zapyziałym i szarym PRL barwna szmatka była czymś nowym. Mama nie mogła mi darować tego kiczu i latami wypominała ten brak gustu. 

 

Udostępnij na: