Mam sporo zdjęć Taty, ale to lubię szczególnie. A że jest wiosna więc… Tylko tyle. I aż tyle!
Archiwa tagu: Maciej Piekarski
Kilka zdjęć ciotki Steni
Teoretycznie dla mnie była cioteczną Babką, ale jakoś przywykłam mówić per „ciociu”. Jej matka Zofia ze Skrzyneckich Ruszczykowska była żoną Stanisława Ruszczykowskiego, czyli rodzonego brata mojej prababci Zofii z Ruszczykowskich Piekarskiej i jednocześnie córką Marii z Gorczyckich Skrzyneckiej rodzonej siostry mojej praprababci Stanisławy Anny Sabiny z Gorczyckich Ruszczykowskiej. Niedługo będzie 26 rocznica jej śmierci. Cały czas zdjęcie Ciotki stoi u mnie w gabinecie. Patrzę na nie codziennie i codziennie z nią rozmawiam. Taką ją pamiętam. te zdjęcia powstały u niej w domu, w kawalerce na Stołecznej 17 (dziś ulica Popiełuszki). Portret Kokczyńskiego wisi dziś u mnie. Na jednym ze zdjęć moja mama jako gość. Fotografował tata. Oto ciotka Stefania Eligia z Ruszczykowskich Krosnowska ps. „Bogda”.
Wizyta gości z Ameryki rok 1974 cz. 7
W 1974 roku odwiedziła nas rodzina mojej mamy z USA. Było to jej cioteczne rodzeństwo. Dzieci rodzonego brata mojej babci, który przed I wojną światową emigrował do Ameryki. Maniuś Kurzyński i Stefcia z Kurzyńskich Flis. Oboje urodzili się i mieszkali w Detroit. Była to ich pierwsza w życiu wizyta w Polsce. Oboje mówili po polsku bardzo dobrze, choć z akcentem. Natomiast była to polszczyzna mocno przedwojenna i archaiczna. Tu moja mama w kuchni szykuje się na przyjęcie gości. Trudno uwierzyć, ale wisząca na suszarce płaska łyżka cedzakowa istnieje do dziś i też z niej korzystam.
Wizyta gości z Ameryki rok 1974 cz. 6
W 1974 roku odwiedziła nas rodzina mojej mamy z USA. Było to jej cioteczne rodzeństwo. Dzieci rodzonego brata mojej babci, który przed I wojną światową emigrował do Ameryki. Maniuś Kurzyński i Stefcia z Kurzyńskich Flis. Oboje urodzili się i mieszkali w Detroit. Była to ich pierwsza w życiu wizyta w Polsce. Oboje mówili po polsku bardzo dobrze, choć z akcentem. Natomiast była to polszczyzna mocno przedwojenna i archaiczna. Tu obydwoje moi rodzice z wujkiem Maniusiem. Nie wiem gdzie były robione te zdjęcia, ale nie u nas w domu.
Wizyta gości z Ameryki rok 1974 cz. 5
W 1974 roku odwiedziła nas rodzina mojej mamy z USA. Było to jej cioteczne rodzeństwo. Dzieci rodzonego brata mojej babci, który przed I wojną światową emigrował do Ameryki. Maniuś Kurzyński i Stefcia z Kurzyńskich Flis. Oboje urodzili się i mieszkali w Detroit. Była to ich pierwsza w życiu wizyta w Polsce. Oboje mówili po polsku bardzo dobrze, choć z akcentem. Natomiast była to polszczyzna mocno przedwojenna i archaiczna. Tu mama z samym wujkiem Maniusiem. A z prawej strony lekko odsunięta ciocia Stefcia. Od cioci dostałam jedwabny szaliczek. Dała mi do wyboru trzy. Wybrałam jaskraworóżowy. W zapyziałym i szarym PRL barwna szmatka była czymś nowym. Mama nie mogła mi darować tego kiczu i latami wypominała ten brak gustu.
Wizyta gości z Ameryki rok 1974 cz. 4
W 1974 roku odwiedziła nas rodzina mojej mamy z USA. Było to jej cioteczne rodzeństwo. Dzieci rodzonego brata mojej babci, który przed I wojną światową emigrował do Ameryki. Maniuś Kurzyński i Stefcia z Kurzyńskich Flis. Oboje urodzili się i mieszkali w Detroit. Była to ich pierwsza w życiu wizyta w Polsce. Oboje mówili po polsku bardzo dobrze, choć z akcentem. Natomiast była to polszczyzna mocno przedwojenna i archaiczna. Tu z nimi i z jakimiś dalekimi kuzynami, których nie jestem w stanie rozpoznać.
Wizyta gości z Ameryki rok 1974 cz. 3
W 1974 roku odwiedziła nas rodzina mojej mamy z USA. Było to jej cioteczne rodzeństwo. Dzieci rodzonego brata mojej babci, który przed I wojną światową emigrował do Ameryki. Maniuś Kurzyński i Stefcia z Kurzyńskich Flis. Oboje urodzili się i mieszkali w Detroit. Była to ich pierwsza w życiu wizyta w Polsce. Oboje mówili po polsku bardzo dobrze, choć z akcentem. Natomiast była to polszczyzna mocno przedwojenna i archaiczna. Tu moja mama. Wyjątkowo z kieliszkiem wódki.
Wizyta gości z Ameryki rok 1974 cz. 2
W 1974 roku odwiedziła nas rodzina mojej mamy z USA. Było to jej cioteczne rodzeństwo. Dzieci rodzonego brata mojej babci, który przed I wojną światową emigrował do Ameryki. Maniuś Kurzyński i Stefcia z Kurzyńskich Flis. Oboje urodzili się i mieszkali w Detroit. Była to ich pierwsza w życiu wizyta w Polsce. Oboje mówili po polsku bardzo dobrze, choć z akcentem. Natomiast była to polszczyzna mocno przedwojenna i archaiczna. Moja mama stawiała wtedy pierwsze kroki jako hafciarka. To jedna z jej absolutnie pierwszych serwet. Przygotowana specjalnie dla ciotecznej siostry. Mama prezentuje ją z tatą.
Wokół książki „Syn dwóch matek” cz.40
25 października 2016, a więc nie tak dawno temu, nakładem wydawnictwa Trzecia Strona ukazała się moja książka napisana do spółki z nieżyjącym Ojcem Maciejem Piekarskim zatytułowana „Syn dwóch matek”. Od dziś przez wiele dni będę tu publikowała zdjęcia, których próżno szukać w środku książki. Nie wszystko bowiem się tam zmieściło. Oto kolejne fotografie.
Wizyta wielkanocna Rok 1982. Autor: Maciej Piekarski, a niektóre robiłam ja.
Tytuł: Syn dwóch matek
Seria: Reportaż! Fakty to nie wszystko
Autor: Małgorzata Karolina Piekarska, Maciej Piekarski
Wydawnictwo: Trzecia Strona
Ilość stron: 250
Numer wydania: I
Data premiery: 2016-10-27
Rok wydania: 2016
ISBN: 978-83-64526-38-1
ilustracje: archiwa rodzinne Małgorzaty Karoliny Piekarskiej i Jana Tchórza, archiwum Muzeum Zamojskiego, archiwum Przedszkola Samorządowego im. Wandy Cebrykow w Zwierzyńcu
O książce:
Książka o zagładzie Zamojszczyzny pokazana przez pryzmat losów Jana Tchórza, dziś emerytowanego gospodarza we wsi Borowina Starozamojska. Wtedy 2,5-letniego chłopca dwukrotnie wydzieranego od matki – raz biologicznej, drugi raz adopcyjnej.
W 1943 roku Janina i Bronisław Piekarscy, rodzice Macieja Piekarskiego wzięli z sierocińca pozbawione rodziców dziecko o nieznanej tożsamości, uratowane przez warszawskich kolejarzy z tzw. transportu śmierci. Ta decyzja na zawsze splotła ze sobą losy dwóch rodzin.
Autorami są zmarły w 1999 roku Maciej Piekarski i jego córka Małgorzata Karolina Piekarska. To swoisty dwugłos, w którym napisany w latach 70-tych reportaż przeplata się ze współczesną opowieścią, jaką snuje zmarłemu Ojcu córka. Opowiada mu, jak przed laty odebrała historię swojego przybranego Stryja, jak zmieniła ona jej spojrzenie na świat oraz o obecnych losach Jana Tchórza. Książka jest próbą odpowiedzi na pytanie: czy wojna i jej okrucieństwo istnieją tylko dopóki żyje ostatni świadek?
Wokół książki „Syn dwóch matek” cz.39
25 października 2016, a więc nie tak dawno temu, nakładem wydawnictwa Trzecia Strona ukazała się moja książka napisana do spółki z nieżyjącym Ojcem Maciejem Piekarskim zatytułowana „Syn dwóch matek”. Od dziś przez wiele dni będę tu publikowała zdjęcia, których próżno szukać w środku książki. Nie wszystko bowiem się tam zmieściło. Oto kolejne fotografie.
Ostatnie spojrzenie na podwórko Stryja Janka Tchórza bohatera książki. Na schodach teściowa stryja babcia Helena Kowalczuk. Rok 1976. Autor: Maciej Piekarski.
Tytuł: Syn dwóch matek
Seria: Reportaż! Fakty to nie wszystko
Autor: Małgorzata Karolina Piekarska, Maciej Piekarski
Wydawnictwo: Trzecia Strona
Ilość stron: 250
Numer wydania: I
Data premiery: 2016-10-27
Rok wydania: 2016
ISBN: 978-83-64526-38-1
ilustracje: archiwa rodzinne Małgorzaty Karoliny Piekarskiej i Jana Tchórza, archiwum Muzeum Zamojskiego, archiwum Przedszkola Samorządowego im. Wandy Cebrykow w Zwierzyńcu
O książce:
Książka o zagładzie Zamojszczyzny pokazana przez pryzmat losów Jana Tchórza, dziś emerytowanego gospodarza we wsi Borowina Starozamojska. Wtedy 2,5-letniego chłopca dwukrotnie wydzieranego od matki – raz biologicznej, drugi raz adopcyjnej.
W 1943 roku Janina i Bronisław Piekarscy, rodzice Macieja Piekarskiego wzięli z sierocińca pozbawione rodziców dziecko o nieznanej tożsamości, uratowane przez warszawskich kolejarzy z tzw. transportu śmierci. Ta decyzja na zawsze splotła ze sobą losy dwóch rodzin.
Autorami są zmarły w 1999 roku Maciej Piekarski i jego córka Małgorzata Karolina Piekarska. To swoisty dwugłos, w którym napisany w latach 70-tych reportaż przeplata się ze współczesną opowieścią, jaką snuje zmarłemu Ojcu córka. Opowiada mu, jak przed laty odebrała historię swojego przybranego Stryja, jak zmieniła ona jej spojrzenie na świat oraz o obecnych losach Jana Tchórza. Książka jest próbą odpowiedzi na pytanie: czy wojna i jej okrucieństwo istnieją tylko dopóki żyje ostatni świadek?