Archiwa tagu: dokumenty

Ostatni z rodu, który sypiał w szlafmycy

swiadectwo smierci michalaPierwszą historią, którą poznałam o moim prapradziadku Michale Franciszku Piekarskim jest ta o jego śmierci. Był marzec 1938 roku, kiedy w mieszkaniu przy ul. Chmielnej nr hip 1549 w Warszawie pojawili się przedstawiciele trzech pokoleń Piekarskich: Ludwik Roch Piekarski – mój pradziadek, Bronisław Michał Piekarski – mój dziadek oraz Antoni Bronisław Piekarski – mój stryj i Maciej Paweł Piekarski – mój ojciec. Ten ostatni liczył wtedy 6 lat. Zapamiętał swojego pradziadka Michała Franciszka Piekarskiego, jako bardzo starego człowieka leżącego w wielkim simmlerowskim łóżku w szlafmycy. Prapradziadek wyciągnął ręce do swoich prawnuków i położywszy dłonie na ich głowach natchnionym głosem mówił, że ich błogosławi. Ojciec wspominał, że był tym tak przerażony, że się popłakał.

akt urodzenia michalaJako dziecko zupełnie nie rozumiałam, dlaczego mój prapradziadek leżał w łóżku w czapce. Wiedziałam, że nie był Żydem, a z tym kojarzyło mi się ciągłe noszenie nakrycia głowy. Moje dziecięce pytanie o tę czapkę ojciec skwitował krótkim stwierdzeniem: „by nie było mu zimno”. Dopiero, jako dorosła osoba dowiedziałam się, że kiedyś mężczyźni spali w czapkach. Wszystko dlatego, że mieszkania były słabiej ogrzewane. Z tego też powodu bardziej zabudowane były łóżka. To simmlerowskie, na którym w 1938 roku Michał Franciszek Piekarski oddał ducha Bogu – do takich właśnie należy.

michal piekarskiKim był Michał Franciszek Piekarski? Z zawodu kowalem. W dziewiętnastym wieku należał do stanu mieszczańskiego. Warsztat miał przy ulicy Podwale, która wtedy nazywała się Podwal. Od zawsze wiedziałam, że miał sporo dzieci i był dwukrotnie żonaty. Pierwszą żoną była moja rodzona praprababcia Julia ze Stalskich. Miał z nią troje dzieci, z czego pierworodny syn Kazimierz zmarł w 1868 roku w pół roku po urodzeniu, zaś sama Julia zmarła przy narodzinach trzeciego dziecka – Marii w roku 1873. Środkowym dzieckiem pary był mój osobisty prapradziadek Ludwik Roch Piekarski urodzony w roku 1869. Prapradziadek, gdy został wdowcem ożenił się powtórnie. Ale żeby dzieci nie były na łasce i niełasce obcej kobiety macochy (być może miał złe doświadczenie ze swojego dzieciństwa), ożenił się z rodzoną siostrą zmarłej żony – Zofią ze Stalskich. Miał z nią kolejne dzieci w liczbie jedenaściorga, z których dorosłości dożyła ósemka. Najbliższy z nich był mi urodzony w 1886 roku Henryk Maksymilian zwany w rodzinie „Pindziejkiem”, który zmarł, gdy miałam dwa lata i który ponoć mnie uwielbiał, co wyrażał w ten sposób, że na każdą wizytę przychodził z wedlowską czekoladą „Jedyną”. „Pindziejek” był najbardziej zaprzyjaźniony z moim rodzonym pradziadkiem, a swoim przyrodnim bratem Ludwikiem Rochem Piekarskim. Ten ostatni był pierwszym Piekarskim, który ukończył wyższe studia i zdobył dyplom inżyniera. W okresie dwudziestolecia zawiadywał Polskim Instytutem Wodociągowym i napisał sporo książek i artykułów o kanalizacji. Wcześniej skanalizował m.in. Lwów, Kijów, Baku i Tyflis, czyli dzisiejsze Tbilisi. Jednak niemal do końca życia swojego ojca Michała Franciszka Piekarskiego, co jakiś czas pożyczał od niego pieniądze.

michal_piekarskiJak wyglądał Michał Franciszek Piekarski? Zachowało się kilka jego fotografii z czasów, gdy był już starszym człowiekiem. A także dwie fotografie z młodości. Jedna, na której jest z rodzeństwem – Janem i Krystyną późniejszą Drozdowiczową i druga, którą lubię szczególnie, na której Michał Franciszek jest sam. Ta ostatnia powstała w okresie powstania styczniowego, gdyż jest podpisana jego ręką i widnieje na niej data 1863. Żył jeszcze wtedy jego ojciec, a mój praprapradziadek Paweł Piekarski – uczestnik powstania listopadowego. Czy Michał Piekarski brał udział w powstaniu styczniowym? Przyznam, że nie wiem. Na razie żadnych śladów tego nie odnalazłam, a z dokumentów nic takiego nie wynika. Wiem, że rodzina była patriotyczna, co poznać można po dokumentach Piekarskiego Pawła, zaświadczających, że w okresie powstania listopadowego został powołany do „Gwardyi Narodowey”. Dlaczego Paweł Piekarski urodzony w 1779 roku w Wadowicach opuścił Małopolskę i przyjechał do Warszawy? Rodzinna legenda mówi, że jego ojciec Piotr Piekarski ożeniony z Maryanną ze Stachowiczów był szlachcicem herbowym, ale na skutek udziału w powstaniu kościuszkowskim został mu skonfiskowany majątek. Ile w tym prawdy, a ile legendy pradziadka Ludwika, który prawdopodobnie miał kompleksy dotyczące pochodzenia? Nie wiem. Wiem, że pradziadek Ludwik Roch Piekarski w okresie dwudziestolecia wygłaszał odczyty, jako Ludwik Rola-Piekarski, choć skąd sobie ten herb wziął – dalibóg nie wiem. Ale cóż… ożeniony był z Zofią Konstancją z Ruszczykowskich h. Brochwicz, córką Stanisławy Anny Sabiny z Gorczyckich h. Jastrzębiec, która z kolei była córką Konstancji z Nieszkowskich h. Kościesza i tak dalej mogłabym wymieniać przodków w głąb. Za każdym razem to ród kobiety był bardziej szlachecki, co powodowało zapewne naturalny w patriarchalnym społeczeństwie pęd męskich osobników do uszlachetnienia własnych korzeni.

opis mego zycia 1Po Michale Franciszku Piekarskim pozostały dwa opisy jego życia. Pierwszy powstał ok. 1909/1910 roku. Datuję to na podstawie kartki, na której został spisany, a na odwrociu której jest Lista Kandydatów na członków Archikonfraterni Literackiej w Warszawie w roku 1909/1910. Drugi opis jest moim zdaniem późniejszy, co oceniam na podstawie charakteru pisma. Oba opisy jest to właściwie ta sama historia spisana dwukrotnie na dwóch różnych kartkach i oba urywają się właściwie na tym samym etapie życia prapradziadka. Ten dwukrotnie spisany życiorys jest o tyle ciekawy, że kilkoma słowami pokazuje pewne fakty z dziejów stolicy. Na przykład wzmiankowana historia o pożarze uświadamia, że nawet ścisłe centrum Warszawy miało budownictwo drewniane. Najciekawszą rzeczą w opisie jest moim zdaniem sprawa pogrzebu praprapradziadka Pawła Piekarskiego, na który wyrazić zgodę musiały władze, gdyż trwał stan wojenny.

opis mego zycia 2Opis mego życia (wersja nowsza)

„Urodziłem się w Warszawie dnia 24 września 1841 o godzinie 9 i pół rano w domu pod N 1822 przy ulicy Koźlej z ojca Pawła Piekarskiego rodem z Wadowic pod Krakowem i matki Julijanny z Dobrzańskich Piekarskiej rodem z Jarosławia w Galicji siostry rodzonej Jana Dobrzańskiego majora wojsk polskich, właściciela domu przy ulicy Żórawiej róg Kruczej i Dyonizego i Kacpra obywateli m. Włocławka. Dnia 17 sierpnia 1849 roku umarła mi matka lat 37. Ojciec w kwietniu 1850 r. ożenił się powtórnie z Agatą z Kasprowiczów (w tekście starszym napisane: vel Kacprzaków). W dniu 15 sierpnia w dzień Wniebowzięcia Matki Boskiej, staliśmy się ofiarą ognia, który powstał w fabryce Braci Evans przy ulicy Świętojerskiej, sąsiadującej z posesją Haselberga, od 2-go podwórza, budynek cały był drewniany, prędko więc uległ spaleniu, tak że niewiele można było uratować z mienia i pracowni. Noc przepędziliśmy na placyku pod kościołem S.S. Sakramentek na Nowem Mieście. Lokalu tymczasowo użyczył rodzicom Jakób Przewoziński (w tekście wcześniejszym: Przewodziński), majster murarski zamieszkały na Nowem Mieście z pracowni kowalskiej Franciszek Schilling, mój chrzestny ojciec (w starszym dokumencie napisano: „zamieszkały w domu przy ulicy Długiej róg Wązkiej (Raczyńskiej), który profesji kowalskiej prowadził fabrykę powozów, która w owym czasie dobrze prosperowała”). opis mego zycia 2-1Dnia 1 Października rodzice przeprowadzili się na ulicę Podwale nr 500c w 1853 zdałem egzamin do klasy 1-szej szkoły Powiatowej realnej Nr 2 przy ulicy Freta w gmachu klasztornym Dominikanów (w starszym dokumencie napisano: „której okna z wszystkich klas wychodziły na ulicę Starą z wylotem p. bramę na ulicę Mostową.) W 1857 uzyskałem patent ukończonych 4ch klas i otrzymanych w klasie 1ej list pochwalny w 2 i 3 nagrody ogólne i w 4ej list pochwalny, które zachowane u mnie. (W starszym tekście napisano tak: „W r: 1857 w dniu 28 czerwca po zakończeniu Aktu uroczystego w Pałacu Kazimierzowskim i po odśpiewaniu Tedeum Laudamus w kościele pp. Wizytek i poświęceniu nas p księdza prefekta Mikoszewi… pożegnaliśmy się z profesorami i inspektorem Sobolewskim i opuściliśmy świątynie udając się do domów.) Po krótkim wypoczynku (w tekście starszym czas odpoczynku określono na dwa tygodnie.) po nauce ojciec obrócił mnie do swego rzemiosła i byłem uczniem wraz drugimi terminatorami: Józefem Lewińskim, Ludwikiem Babskim, Ludwikiem Wojdat, Antonim Kruk i 5 którego nazwiska nie pamiętam. Czeladnikiem był brat starszy Franciszek Piekarski. W dniu 5 stycznia 1865 r. zmarł ojciec mój Paweł Piekarski w wieku lat 66 o godz. 9 rano w czasie stanu wojennego, na pogrzeb trzeba było uzyskać pozwolenie na ilość osób, dla przepuszczenia przez rogatkę za pogrzebem z biura Ober-Policmajstra, ale przez znajomości uzyskałem na 30 osób. Pozostała rodzina składała się z Agaty z Kasprzaków (Wcześniej pisał z Kaspowiczów. Tymczasem jej panieńskie nazwisko brzmiało Kasperkiewicz.) jako drugiej żony, Franciszka Piekarskiego majstra kowalskiego, Michała Piekarskiego majstra kowalskiego, Ludwiki Piekarskiej żony Jana Szczepańskiego majstra blacharskiego, Jana Piekarskiego czeladnika stolarskiego i Krystyny Piekarskiej panny. Po ukończeniu działów sądownie matka Agata wyprowadziła się od nas i wyszła za mąż powtórnie, a ja, Jan i Krystyna pozostaliśmy w miejscu przy pomocy dobrych ludzi, na licytacji nabyłem warsztat po ojcu z drugiej ręki od Izraela Braumrotch, człowieka wyznania mojżeszowego, który z małem wynagrodzeniem odstąpił mi go po skończonej licytacji, tak że nie poniosłem żadnej przeszkody w prowadzeniu roboty i utraty bundmanów. opis mego zycia 2-2Zawdzięczam również szlachetne dla nas współczucie właścicielowi domu panu Aleksandrowi Jezierskiemu i żonie jego Feliksie z Ziemińskich, a to z zachowania się mojego i pracy gorliwej w warsztacie siostrę Krystynę wydałem za mąż za Juliana Drozdowicza majstra szewskiego w Październiku 1866 r a sam ożeniłem się z p. Julią Stalską, córką Łukasza i Józefy z Dobosiewiczów małżonków Stalskich. (W drugim tekście napisał: z p. Julią ze Stalskich córką Łukasza i Józefy z Dobosiewiczów córki Jacentego i małżonki tego Barbary z Pechników Dobosiewicz”). Ślub odbył się 19 lutego 1867 r. w kościele p.p. Wizytek. Po sześcioletnim pożyciu, umarła mi żona pozostali dzieci: Ludwik i Zosia (w tekście jest błąd, gdyż córka miała na imię Maria. W drugim opisie życia jest to napisane tak: po pożyciu sześcioletnim żona mi umarła po narodzeniu się córeczki Maryi, pozostała mi córka i syn Ludwik a pierworodny Michałek zmarł niemowlęciem.” Z ocalałych dokumentów domowych, a przede wszystkim z epitafium nagrobnego na Powązkach wynika, że ten pierwszy syn miał jednak na imię Kazimierz. Możliwe jest jednak, że na drugie było mu Michał.) – powtórnie zawarłem związek małżeński z rodzoną siostrą Julii, Zofią młodszą o 16 lat ode mnie, po uzyskaniu dyspensy z Rzymu od Ojca Świętego w czem mi załatwił to p. Konsystorz Warszawski ks. Wacław Gizaczyński, sekretarz Konsystorza i wikariusz parafii Świętego Jana przy kościele Katedralnym. Kolego szkolnym moim był brat…”

W starszym dokumencie, który był napisany drobniejszym pismem, a więc zapewne dlatego zawierającym dłuższy fragment opisu życia, prapradziadek napisał jeszcze:

„Przyjacielem, a zarazem kolego szkolnym był brat rodzony X Wacława urzędnik rządu Poprawczego przy ul. Dzielnej a zarazem pomocnik … p. Stanisława Gepnera, jemu również zawdzięczam pomoc w przeprowadzeniu pomyślnego rezultatu w spadku po siostrze wujecznej Michali Dobranej vel Lamma żonie Ludwika Lamma fabrykanta wyrobów pozłotniczych.”

plan domu na chmielnejCzy całe życie żył z kowalstwa? Absolutnie nie. Wiem, że do Michała Franciszka Piekarskiego oprócz domu przy Chmielnej należały jeszcze inne nieruchomości. M.in. sklep z dewocjonaliami, który prowadzili jego trzej synowie, czego świadectwem jest mój medalik od chrztu z dedykacją od „Pindziejka”. Wiem, że do dziś, dzięki temu, że prapradziadek miał tak dużo dzieci, historia mojej rodziny obfituje w liczne anegdoty i ma wielu prawdziwych i bardzo różnych bohaterów. Michał Franciszek Piekarski w 1933 roku drżącą ręką zapisał testament„zamiast dożywocia z prawa” tak zwane „dożywotnie użytkowanie mieszkania” i „dochód z nieruchomości” żonie Zofii ze Stalskich Piekarskiej. Tej, która dała mu jedenaścioro dzieci i pomogła wychować dwójkę z pierwszego małżeństwa. Według dokumentów (m.in. dowodu osobistego) nie był już wtedy kowalem, a właścicielem nieruchomości przy ul. Chmielnej i to z wynajmu lokali przez ostatnie lata utrzymywał rodzinę. Jednak nie żona odziedziczyła po nim majątek. Młodsza o lat 16 Zofia zmarła w 1935 roku, a więc na 3 lata przed swoim długowiecznym małżonkiem. Dlatego, co wynika zresztą z nakazu płatniczego, podatek z tytułu nabycia spadku po zmarłym 11 marca 1938 roku Michale Franciszku Piekarskim musiało zapłacić 11 osób.

Simmlerowskie łóżko, na którym w 1938 roku zmarł prapradziadek Michał Franciszek Piekarski służy teraz mojemu synowi, który do snu nie zakłada szlafmycy, bo i czasy się zmieniły i w mieszkaniach cieplej. Stare łóżko ma teraz wprawdzie nowoczesny materac, ale… rzeźbiony stelaż jest ten sam, co wtedy, gdy pośrodku leżał umierający 96-latek, a jego przerażające błogosławieństwo wyciągniętych starczych rąk wprawiło mojego ojca w takie przerażenie, że aż wybuchnął płaczem.

Powyższy tekst ukazał się w lutowym numerze bezpłatnego magazynu genealogicznego „More Maiorum”, ktory można pobrać tutaj.

Udostępnij na:

Wujaszek Bogdan – szef klubu Cytrynki

Poniższy tekst został najpierw opublikowany na portalu francuskie.pl poświęconym w całości motoryzacji francuskiej.

bogdan-z-cytrynka

W PRL nawet jak się miało pieniądze, to kupno auta graniczyło z cudem. Trzeba było mieć talon, albo okazję, albo znajomości, albo szczęście. W PRL samochody bowiem mieli nieliczni. Między innymi Bogdan Szenk, do którego mówiłam wujku, choć powinnam dziadku, bo był tak naprawdę ciotecznym bratem mojej babci. Bogdan był nie tylko właścicielem samochodu, to jeszcze było to auto zachodnie, a on działał w automobilklubie i to, jako prezes.
Wuj Bogdan Szenk, od kiedy sięgam pamięcią, kochał samochody. Kochał do tego stopnia, że po prostu musiał mieć auto. Patrząc na dzisiejsza Polskę trudno wyobrazić sobie, że jeszcze 50 lat temu rzadko, kto miał własny samochód. Wuj Bogdan jednak miał. Na początku lat 60-tych kupił z demobilu Citroena BL 11 rocznik podobno 1945 lub 1946.
W ten sposób stał się jednym z niewielu na własnej ulicy ludzi, którzy mogli poszczycić się własnymi czterema kółkami.
– Początkowo o auto ciągle się psuło – wspomina Olgierd, jego syn, a mój kuzyn, który z dzieciństwa zapamiętał, że wszystkie wyprawy citroenem poza miasto wiązały się w pewnym momencie z widokiem ojca leżącego pod stojącym na poboczu drogi zepsutym samochodem. – Było przy nim więcej roboty niż był wart. Najbardziej męczyło odpalanie go na korbkę.
Ale… wuj Bogdan był z wykształcenia inżynierem. Pracował w Centrum Badań Jądrowych, które początkowo mieściło się w Pałacu Kultury i Nauki, ale jak głosi stugębna plotka, ktoś potknął się kiedyś niosąc szklane fiolki z radioaktywną substancją, stłukł je i Centrum przeniesiono pod Warszawę do Świerku niedaleko Otwocka. W każdym razie inżynieryjna wiedza przydawała się wujkowi nie tylko do badan jądrowych, ale i prac nad usprawnianiem ukochanego auta.

zlot-cytrynki1 zlot-cytrynki2 zlot-cytrynki3 zlot-cytrynki4 zlot-cytrynki5 zlot-cytrynki6 zlot-cytrynki7 zlot-cytrynki8 zlot-cytrynki9– Ojciec ciągle tego Citroena przerabiał i reperował – wspomina Olgierd. – W warszawskim automobilklubie zawiązał koło Citroena. Zrobił to tak naprawdę po to, by łatwiej sprowadzać do niego części. Był prezesem koła Citroena, a wiceprezesem jego kolega z Falenicy.
Cóż… wtedy o części do takich aut nie było łatwo. Wuj Bogdan w pewnym momencie nawet silnik sam remontował. Całe auto pielęgnował zaś tak, że w każdy remont angażował wszystkich domowników. Synowie np. pomagali w malowaniu auta! Pod koniec swego żywota w rekach wujka właściwie ów citroen wyglądał, jakby był całkiem nowy. Nawet opony miał sprowadzone z Francji oryginalne Dunlop. Jedyną starą rzeczą w nim były siedzenia. Olgierd do dziś wspomina, że bardzo niewygodne i porwane. Wujek myślał wprawdzie o tym, by przerzucić do auta siedzenia z dużego fiata, ale ostatecznie się na to nie zdecydował.

umowa-sprzedazy-cytrynki-bogdana

W 1974 roku wujek Citroena sprzedał, bo samochód palił strasznie dużo benzyny (niebieskiej etyliny 78), a nadarzyła się okazja, by kupić malucha, czyli auto –marzenie Kowalskiego. Auto, które w porównaniu z citroenem nie paliło prawie nic. Samochód od wujka kupił jakiś napalony student i dał za niego, (podobno bez szemrania), 20 tysięcy złotych. W wujkowym archiwum po Citroenie zostały zdjęcia i dokumenty. Wiadomo z nich na przykład to, że sekcja Citroena Automobilklubu Warszawskiego spotykała się w trzeci poniedziałek miesiąca…

zebrania-kola-citroen zebrania-kola-citroen2

citroen-reczne-notatki
Zapraszam teraz w podróż w czasie. Proszę zobaczyć dawne zloty miłośników Citroena. Oglądając dokumenty proszę wyobrazić sobie te ministerialne gabinety, których właściciele przerzucają setki pism od ludzi, pragnących rozstać się ze starymi citroenami, fordami etc. i stać się posiadaczami… „zaporożca”. Proszę wyobrazić sobie tych ludzi, otwierających listy z ministerstwa i znajdujących tam odmowę przyznania talonu. Proszę sobie wyobrazić te rozpaczliwe próby szukania części i wielotygodniowe czekanie na nie z unieruchomionym autem. Brr…

automobil-klub-do-ministra-w-sprawie-bogdana automobil-klub-do-ministra-w-sprawie-bogdana2 pismo-bogdana-do-ministerstwa pismo-z-ministerstwa-w-sprawie-samochodu-odmowne

Udostępnij na: