Archiwum kategorii: Dobrzańscy

O macierzyństwie moich prababek, czyli artykuł w majowym Mieszkańcu

W 10 numerze Mieszkańca ukazał się mój artykuł pt. “Matki, zony obywatelki, czyli… praca na kilkanaście etatów”. Dla potrzeb gazety trzeba było go skrócić. Tu pełna wersja.

Matki żony, obywatelki, czyli praca na kilkanaście etatów

Przeciętna polska rodzina składa się dziś z rodziców, a często jednego rodzica i dwójki a bywa, że jednego dziecka. Tymczasem jeszcze sto lat temu standardem były rodziny wielodzietne. Bywało, że miały dzieci nie kilkoro, ale… kilkanaścioro. W takich rodzinach matki pracowały na pełny etat i to nie jeden. Działo się tak nawet w szlacheckich, bo bycie niemal non stop w ciąży na przemian z połogiem to też ciężka praca. Zajrzałam do swojego drzewa genealogicznego, by pokazać takie matki-heroiny i zapewniam: były one w każdej rodzinie: i chłopskiej i mieszczańskiej i szlacheckiej.

Przy cudzych dzieciach…

Michał Piekarski – osierocony, gdy miał lat 8

W XIX wieku i wcześniej śmiertelność kobiet w czasie porodów była dość częsta. Podobnie ze śmiertelnością dzieci. Dzieci rodziły się martwe albo umierały podczas porodów lub chwilę później. Moja 3 razy prababcia, Julianna z Dobrzańskich Piekarska (1812-1849) zmarła, gdy mój prapradziadek Michał miał osiem lat. Zanim skończyła 36 lat zdążyła urodzić 3 razy pradziadkowi Pawłowi Piekarskiemu (1799-1865) siódemkę dzieci, z których dwójka zmarła w niemowlęctwie. Jednak ona wychować nie zdołała żadnego, bo gdy składano ją do grobu na Powązkach najstarsze osierocone dziecko miało zaledwie lat 10. Po jej śmierci 3 razy pradziadek ożenił się ponownie, by zapewnić osieroconym dzieciom kobiecą opiekę. Wszystko dlatego, że w tamtych czasach samotny mężczyzna, warszawski kowal, nie poradziłby sobie z pracą zawodową i wychowaniem dzieci. Jego nową żoną została Agata z Kasperkiewiczów, która nie urodziła mu dzieci, ale zajęła się jego potomstwem tak, że pilnowała, by się uczyły i zdobyły fach. Dlatego gdy sama owdowiała, wdzięczne a dorosłe już dzieci zmarłego męża postanowiły o nią zadbać i… wydały ją za mąż, by teraz to ona miała opiekę w postaci męskiego ramienia. Było to bowiem w czasach, gdy nie istniał system emerytalny, a ludzie całe życie odkładali na to, by na starość mieć z czego żyć. Życie wdów, często bywało wtedy zresztą bardzo smutne. Zdarzało się, że wdowy lądowały w przytułkach albo wprost na ulicy wyrzucane niczym niepotrzebny mebel na śmietnik nie tylko przez pasierbów, ale czasem nawet przez własne dzieci. Oczywiście rzecz dotyczyła ludzi prostych i niepiśmiennych, którzy nie wiedzieli, że mogą dochodzić swoich praw do zachowku w sądzie.

Twoje dzieci to moje dzieci

Zofia ze Stalskich Piekarska, druga żona Michała Piekarskiego

Syn wspomnianego już 3 razy pradziadka Pawła, czyli mój prapradziadek Michał Franciszek Piekarski (1841-1938), tak jak i ojciec warszawski kowal, był dwukrotnie żonaty. Z pierwszego małżeństwa z moją praprababcią Julią ze Stalskich (1843-1873) miał troje dzieci. Ich pierwsze dziecko Kazio zmarło zaraz po porodzie, drugim był mój pradziadek Ludwik (1869-1945), a trzecim siostra Maria (1873-1899), której przyjście na świat zabiło matkę. Praprababcia Julia miała bowiem niespełna trzydzieści lat, gdy zmarła osierocając dwójkę dzieci i zostawiając prapradziadka wdowcem. By życie dwójki pociech nie wyglądało jak np. w bajce o Kopciuszku, gdzie straszna macocha znęcała się nad półsierotą, prapradziadek ożenił się z rodzoną siostrą zmarłej żony. Gdy pobierał się z moją praprababcią ta miała 24 lata, a jej obecna na ślubie rodzona siostra lat 11. Potem, gdy ona stawała na ślubnym kobiercu z wdowcem miała 17 lat. Wchodziła w związek z dorosłym człowiekiem i na wstępie „dostawała” w darze dwójkę dzieci. Na ślub trzeba było wprawdzie załatwić zgodę z samego Watykanu, ale udało się. Zofia ze Stalskich (1856-1935) została drugą żoną prapradziadka i urodziła mu jedenaścioro dzieci, z których dwójka zmarła. Tak więc młoda druga żona na głowie miała jedenastkę dzieci z czego „tylko” dziewiątka była jej, a dwójka to siostrzeńcy. Różnica między najstarszym a najmłodszym dzieckiem wynosiła… 30 lat. Z dat urodzenia i zgonu małżonków wynika, że choć druga żona prapradziadka była o 14 lat młodsza od swojego małżonka, jednak to ona odeszła pierwsza. Prapradziadek zmarł jako 97-letni starzec przeżywając obie żony, trójkę dzieci, a nawet kilku wnuków. Ze zdjęć jakie zachowały się w archiwach rodzinnych wynika, że druga żona wyglądała w pewnym momencie znacznie starzej od swojego starszego męża. Ale jak wynika z opowieści rodzinnych całe życie pracowała w pocie czoła, by wychować wszystkie dzieci, które miała pod opieką. Starała się wraz z mężem wykształcić synów (wszyscy skończyli studia), a córki wydać dobrze za mąż. Była to praca na… 11 etatów matki plus 1 etat żony.

Stryj, szwagier i mąż w jednym!

Joanna Nieszkowska h. Kościesza

Śluby z wdowcami żonatymi wcześniej z rodzonymi siostrami były dość powszechne, zwłaszcza w rodzinach szlacheckich. Nie mając tej wiedzy na temat genetyki, którą mamy teraz, ludzie szlachetnie urodzeni wierzyli, że wchodząc w małżeństwa z osobami spokrewnionymi zachowują cenną „błękitną krew”. Ponadto rodzina żony była im już rodziną znaną. Dla rodziny żony też było to dobre, bo drugi posag, dla drugiej córki nie musiał być już tak rozbudowany jak dla pierwszej, a jednocześnie ten pierwszy posag nie był tak do końca zmarnowany. W końcu druga córka korzystała z tego, co w posagu wniosła pierwsza. Jednak częste małżeństwa między krewnymi prowadziły przede wszystkim do genetycznego osłabiania potomstwa, a genealogicznie do niespotykanie wręcz dziwnych koligacji. Na przykład moja 4 razy prababka Joanna Nieszkowska h. Kościesza (1791-1886) wyszła za mąż za swojego stryjecznego stryja Stanisława Nieszkowskiego h. Kościesza (1776-1841), który wcześniej był mężem jej rodzonej siostry Karoliny. Jednak Karolina zmarła przy porodzie swojej jedynej córki Elżbiety Nieszkowskiej. Dlatego Joanna została nie tylko ciotką, ale i przybraną matką nowonarodzonej córki własnej siostry i stryjecznego stryja, który dopiero co był jej szwagrem, a chwilę potem sama została jego żoną i matką kolejnych dzieci, tym razem biologicznych. (Ale skomplikowana koligacja, prawda?) 4 razy prababka Joanna najbardziej jednak związana była z pasierbicą i to z nią spoczęła w jednej kwaterze na warszawskim cmentarzu kalwińskim. Podobno stało się tak dlatego, że jak napisała w pamiętniku jej wnuczka Jadwiga z Gorczyckich h. Jastrzębiec Tyblewska, Babka moja (…) była postacią nadzwyczaj świetlaną. Była najlepszą obywatelką, matką i żoną, chociaż dziadek mój miał charakter nadzwyczaj arbitralny i despotyczny, przy tym poszła za mąż więcej dla dziecka siostry, aniżeli z miłości, gdyż w młodym wieku kochała człowieka, który nie mógł wyliczyć swoich antenatów z karmazynów, a dawniej uważali brak szlachectwa za taki mezalians, że rodzice babki mojej nie zgodzili się na to małżeństwo. (…) przez pasierbicę Elżbietę z Nieszkowskich Kossecką była babka bardzo kochana”.

Albo w ciąży albo w połogu, byle byłby mąż

Konstancja z Nieszkowskich h. Kościesza, Gorczycka h. Jastrzębiec

Życie szlachcianek nie wyglądało jednak lepiej niż życie żon i córek warszawskich kowali jeśli chodzi o liczbę rodzonych dzieci. Najstarszą córką Joanny Nieszkowskiej była moja 3 razy prababka Konstancja Gorczycka h. Jastrzębiec (1826-1901). Jej córka Jadwiga z Gorczyckich Tyblewska tak napisała o matce: „Matka moja z Nieszkowskich Konstancja Gorczycka była bardzo starannie wychowana. Kończyła pierwszorzędną pensję, mówiła płynnie do śmierci językami: francuskim, niemieckim i po części, choć gorzej, rosyjskim. Miała 18 lat, jak wyszła za mąż za mojego Ojca. Miała 15 dzieci, z których dziesięcioro się wychowało. (…) Powiedziane jest: „błogosławiona niewiasta, która rodzi w Panu” prawda, bo rodzić, zwłaszcza tyle razy, równa się męczeństwu. Ostatnie dzieci Matka moja miała bliźnięta, jedno żyło tydzień, drugie dwa tygodnie.”

Anna z Neumannów Przybytkowska na tle domu na Saskiej Kępie

W rodzinie opowiadało się, że 3 razy prababka była niemal non-stop w ciąży. Podobnie było jednak i z innymi moimi prababkami. Ta, która była panią na Saskiej Kępie, czyli moja 4 razy prababka Eufrozyna z Jopsów Szenk (1800-1893) miała… 17 dzieci. Wprawdzie jej córka, a moja 3 razy prababka, czyli Karolina z Szenków Neumann (1845-1962) miała tylko jedno i zmarła przy jego porodzie mając zaledwie 17 lat, ale już to jej jedyne dziecko, czyli moja 2 razy prababka Anna z Neumannów Przybytkowska (1862-1953) urodziła ósemkę. Była kobietą majętną, o wiele majętniejszą niż jej mąż Władysław Przybytkowski (1851-1933) obywatel m. Warszawy rodem z Kamionka. A jednak, gdy on po kielichu wskakiwał do Jeziorka Kamionkowskiego, by w przypływie ułańskiej fantazji płynąć wpław do domu rodziców, który stał w miejscu dzisiejszej fabryki Wedla, Anna stawała na brzegu krzycząc, by wracał, bo narobił jej dzieci i ma wobec niej obowiązki. Jakie? Po prostu być. W XIX wieku wdowa z dziećmi nawet, gdy miała pieniądze była narażona na szereg nieprzyjemności. A sępy pragnące naciągnąć ją na inwestycje, które mógłby doprowadzić ją do ruiny krążyły wokół czyhając, że w naiwności da się oskubać.

Rodzina Przybytkowskich

Kiedyś miłość i szczęście narzeczeńskie, jeśli nawet były, choć trzeba pamiętać, że pobierano się nie z miłości, a z rozsądku, to trwały krótko. Na dodatek macierzyństwo zaczynało się wcześnie i powtarzało wypełniając kobietom niemal całe życie.

Cały numer można pobrać tutaj: http://mieszkaniec.pl/Archiwum/PDF/2018/10.pdf

Udostępnij na:

Akt ślubu praprapradziadka Pawła Piekarskiego i prapraprababci Julianny z Dobrzańskich

Oto akt ślubu mojego praprapradziadka Pawła Piekarskiego i jego małżonki Julianny z Dobrzańskich. Ślub wzięli w 1829 roku w parafii Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny w Warszawie. To m.in. dzięki temu aktowi wiem, że jego rodzicami byli mieszkający w Krakowie Piotr i Marianna ze Stachowiczów. A jej Bazyli Dobrzański (Tu napisane Dobrzycki) i Klara Gostępska (tu Gostyńska), ale bywa też notowana jako Gościeńska. Natomiast bratem Julianny był Jan Dobrzański major wojsk polskich, więc nie przypuszczam, by rodzice nazywali się Dobrzyccy skoro tyle jest o bracie mowy w rodzinnych dokumentach.

 

Udostępnij na:

Wizyta na Powązkach cz. 2

Z powodu awarii domowych komputerów, twardych dysków etc., a co za tym idzie niemożności skanowania dokumentow, przez najbliższe dni publikowane będzie tu to, co mogę sfotografować. Czas na zdjęcia rodzinnych grobów. Wszystkie zrobione przeze mnie.

Oto część druga. Grób praprapradziadka Pawła Piekarskiego, jego żony, synowej i wnuków.

DSC_9867 DSC_9868 DSC_9869 DSC_9870 DSC_9871

Oto treść inskrypcji:

BŁOGOSŁAWIENI CZYSTEGO SERCA
BO ONI BOGA OGLĄDAĆ BĘDĄ

Ś.P. JULIJANNA Z DOBRZAŃSKICH
PIEKARSKA
ŻYŁA LAT 66 ZM. D. 5 STYCZNIA 1865 R.

KAZIMIERZ PIEKARSKI
UR. 17/2 ZM. 11/7 68 R.

JAN PIEKARSKI
ŻYŁ LAT 23 ZM. D. 22 LISTOPADA 1868 R.

JULIA Z STALSKICH
PIEKARSKA
ŻYŁA LAT 28 ZM. D. 19 LUTEGO 1873 R.

EDWARD PIEKARSKI
UR. 29 WRZEŚNIA 1883 R. ZM. 22 GRUDNIA 1883 R.

PAWEŁ PIEKARSKI
UR. 15 CZERWCA 1880 R. ZM. 4 SIERPNIA 1890 R.

CZESŁAW LUDWIK
PIEKARSKI
UR. 20 LISTOPADA 1902 R.
ZM. 11 CZERWCA 1961 R. DSC_9872 DSC_9873 DSC_9875

kwatera A rząd 2, miejsce 31.

Na wprost tego grobu jest drugi rodzinny grobowiec, ale o nim… jutro.

Szczegóły dotyczące grobu na stronie: http://cmentarze.um.warszawa.pl/pomnik.aspx?pom_id=12224

Udostępnij na:

I jeszcze raz Powązki

To grób Jana Dobrzańskiego, brata mojej prapraprababci Julianny z Dobrzańskich Piekarskiej. A także jego córki Michaliny z Dobrzańskich Lamme, której mąż był fabrykantem wyrobów pozłotniczych. Kim są pozostałe osoby – nie mam pojęcia.

W grobie leżą:

  • JAN DOBRZAŃSKI zm. 1863
  • MICHALINA LAMME zm. 17 listopada 1872
  • WALERIA SOLECKA zm. 1942
  • JAN WYRZYKOWSKI POCHÓWEK SYMBOLICZNY
  • LEOKADIA WYRZYKOWSKA zm. 21 czerwca 1974
  • EUGENIUSZ WYRZYKOWSKI zm. 10 września 1981
  • JULIA DOBRZA(ŃSKA) zm. 1 lutego ROK ŚMIERCI NIECZYTELNY
  • JOANNA STRZAŁKOWSKA zm. 25 listopada 2006

dobrzanski1 dobrzanski2

Cmentarz Powązkowski Miejsce: Pod Temlerem Rzad: 1 Miejsce 71,72 Data rok 1863

Szczegóły dotyczące nagrobka na stronie cmentarza: http://cmentarze.um.warszawa.pl/pomnik.aspx?pom_id=895

PS. Fotografie zaczerpnięte z publicznej dokumentacji cmentarnej.

Udostępnij na:

Nekrolog brata prapraprababci

Prapraprababcia Julianna żona Pawła Piekarskiego i matka Michała Piekarskiego była z domu Dobrzańska. Miala kilku braci. Jeden z nich – Jan zmarł w Warszawie w 1860 roku. Był żołnierzem napoleońskim. Oto jego nekrolog z Kurjera Warszawskiego. W tymże kurjerze nekrologów było trzy. Tu publikuję jeden, a informacje ze wszystkich trzech składają się w całość spisaną poniżej.

kurjer 1860

Jan DOBRZAŃSKI h. Czestopian

b. mjr b. WP z trzeciego pułku ułanów, obywatel m. Warszawy od 1840, syn Bazylego i Klary małżonków Dobrzańskich, ur. 1791 w Galicji w cyrkule samborskim we wsi Rodzińskie Dobra, nauki pobierał w Przemyślu i sławnym Liceum Lwowskim, w 1811 wszedł do b. WP, odbywał kampanię roku 1812 i 1813; po długiej i ciężkiej chorobie, opatrzony św. sakramentami, zm. 2 VIII 1860 w domu własnym nr 1614 przy ul. Żurawiej w Warszawie, eksp. 5 VIII 1860 z domu na cm. Powązkowski, nab. żał. 9 VIII 1860 w kośc. św. Aleksandra; nab. żał. w kość. Powązkowskim, przeniesienie zwłok z grobu tymczasowego do grobu własnego i jego poświęcenie 18 X 1860, zapr. w ciężkim smutku pozostała żona z córką.

Żoną jego była Julia z Grudzieńskich. Imię corki brzmiało Michalina i wyszła za mąż za Ferdynanda Lamma, fabrykanta wyrobów pozłotniczych.

Udostępnij na: