Archiwum dnia: 20 lutego 2014

Pamiętnik Jadwigi z Gorczyckich cz. 2

Czas na kolejną odsłonę pamiętnika córki Józefa Faustyna Gorczyckiego h. Jastrzębiec i Konstancji z Nieszkowskich h. Kościesza, czyli Jadwigi z Gorczyckich Tyblewskiej – siostry mojej praprababci Stanisławy Anny Sabiny z Gorczyckich Ruszczykowskiej.

Przypisy wykonali najpierw: Eugeniusz Tyblewski (E.T.), potem Stanisława z Ruszczykowskich Krosnowska (S.K.), a potem ja (M.K.P.), ale w tym fragmencie chyba nie ma żadnego mojego przypisu.

Na początek znów przypomnę, jak wyglądała autorka.

jadwiga z gorczyckich tyblewska

Jadwiga z Gorczyckich Tyblewska,
córka Józefa Faustyna Gorczyckiego h. Jastrzębiec
i Konstancji z Nieszkowskich h. Kościesza.

konstancja z koscieszka nieszkowskich gorczycka

Konstancja z Nieszkowskich Gorczycka

Matka moja pochodziła z rodziny kalwińskiej, Nieszkowscy przyjęli kalwinizm za czasów Zygmunta Augusta. Niejeden mógłby się dziwić, że w matki mojej rodzie, tak czysto polskim, powtarzało się imię August, otóż to było z tych czasów. Myślę, że za Jana Kazimierza, kiedy w 1658 r. w Polsce prześladowano protestantów i jeden z mych pradziadów, ostrzeżony przez konfederatów, że szlachta chce napaść i wymordować kalwińskie rodziny, wyjechał, a raczej uciekł do Niemiec i tam długie lata mieszkał, a nawet dzieci jego. Wtedy, wychodząc, dużo złota i srebra zatopił w Polsce w wodzie. Później wiele lat szukali, ale już skarbów nie było. W Polsce do mordów, do nocy św. Bartłomieja, jak we Francji, nie przyszło, tolerancja polska wzięła górę nad fanatyzmem religijnym. Jak musieli być wszyscy, a nawet i słożba, wrogo usposobieni do kalwinów, że uciekać musieli z domu własnego nocą i najmłodsze dziecko zostało na opiece krewnego katolika, bo niemożebne było zabrać dziecko, aby płaczem nie zdradziło całej rodziny. Straszne to musiało być dla rodziców. O tym dowiedziałam się od siostry mojej starszej, kiedy powiedziałam, że w kronice w klasztorze na Jasnej Górze jest wzmianka o zakonniku Nieszkowskim. Dziwiło mnie to, że z takiej rodziny kalwińskiej jeden był zakonnikiem. Na to odpowiedziała mi moja ukochana Maryla, że mogło to być jeszcze z czasów, kiedy Nieszkowscy byli katolikami, a jeśli później, to może było owo dziecko zostawione w czasie prześladowania w Polsce i wychowane po katolicku. Rodzina Matki mojej była bardzo nieliczna i wszyscy byli kalwinami. Odznaczali się zawsze wielka prawością, inteligencją, rycerskością, wielkim patriotyzmem. Będąc właścicielami majątków ziemskich, służyli zawsze w wojsku, a kiedy nastąpił podział Polski, walczyli później za wolność Ojczyzny. Rodzony stryj matki mojej Hieronim Nieszkowski po rewolucji 1830 r. emigrował do Francji i tam zmarł stęskniony za krajem.[1]
Obecnie żyjący brat mojej Matki także Hieronim Nieszkowski był uczestnikiem w powstaniu w 1863 r. i następnie długo więziony przez Moskali. W rodzinie Nieszkowskich jedna wada raziła mnie zawsze, to jest duma rodowa, a nawet powiedziałabym pycha, ale to było w ogóle w naszych polskich rodzinach u tak zwanych karmazynów.
Ojcu mojej matki było na imię Stanisław, wiem, że był masonem. Za młodu dziadek ożenił się z hrabianką Anną Rogalińską. Z tego małżeństwa był syn jedynak, który umarł kilkunastoletnim chłopcem; dokazując z lokajem spadł z płotu tak nieszczęśliwie, że coś sobie w krzyż zrobił. Matka zrozpaczona po śmierci syna niedługo zmarła. Dziadek drugą zonę miał stryjeczną siostrę Nieszkowską.[2] Z ta miał jedną córkę Elżbietę, przy której żona umarła, a dziadek ożenił się po raz trzeci z rodzoną siostrą drugiej żony Joanną Nieszkowską, to jest moją rodzoną babką.

joanna z kosciesza nieszkowskich kosciesza nieszkowska

Joanna Nieszkowska h. Kościesza

Babka moja Żaneta Nieszkowska (zawsze ją tak z francuska nazywały krewne), była postacią nadzwyczaj świetlaną.  Była najlepszą obywatelką, matką i żoną, chociaż dziadek mój miał charakter nadzwyczaj arbitralny i despotyczny, przy tym poszła za mąż więcej dla dziecka siostry, aniżeli z miłości, gdyż w młodym wieku kochała człowieka, który nie mógł wyliczyć swoich antenatów z karmazynów, a dawniej uważali brak szlachectwa za taki mezalians, że rodzice babki mojej nie zgodzili się na to małżeństwo.[3]
Do lat dziesięciu babka Nieszkowska nie znała wcale polskiego języka, mówiła tylko po francusku i niemiecku. Być może dlatego do śmierci później używała zwrotów cudzoziemskich. W dzieciństwie zostawiana była często przez matkę swoją, która wyjeżdżała zwykle z mężem. Wiem, że prababka moja towarzyszyła mężowi podczas wojen napoleońskich. W ogóle prababka dużo przebywała w Paryżu i innych stolicach Europy. Z tego powodu przepadła nam sukcesja, bo nie mogła matka moja dowieść bliskiego pokrewieństwa z braku metryk, gdyż każdy prawie Nieszkowski rodził się zagranicą. Babka nie była bardzo szczęśliwa z mężem, miała troje dzieci: Konstancję – matkę moją, potem Paulinę za Ursynem Maleszewskim i Hieronima Nieszkowskiego ożenionego z Józefą Dzierżbicką.
Z rodziny bardzo nielicznej babki znałam tylko cioteczną siostrę jej Helenę Krąkowską i dzieci po drugiej siostrze Heleny Madalińskie. Stryjeczną siostrę miała tylko jedną Paulinę Nieszkowską za rosyjskim generałem Sobolewem. Dzieci wychowała po polsku. Syn umarł Kawalerem – Michał, Eliza wyszła za księcia Teniszewa, razem z nim przyjęła w Rzymie katolicyzm i siostrą (winno być: drugą córkę – przyp. S.K.) Paulinę, zamordowana w Warszawie dla rabunku. Prócz tych kuzynów nie znałam nikogo z rodziny babki Nieszkowskiej. Wychodząc za mąż, miała lat 30, doczekała się jednak prawnuków po dzieciach mojej matki. Umierając miała lat 90. Umarła w Warszawie u córki swej Pauliny Maleszewskiej i pochowana na cmentarzu kalwińskim w Warszawie. Do śmierci miała umysł przytomny, pamiętała dobrze daty historyczne, lubiła czytać gazety i każda jej rada, jaką mi udzieliła, przydała mi się w przyszłości.  W ostatnich latach zaniewidziała, a że była bardzo religijna, więc w każdą niedzielę jedna z sióstr czytała modlitwy i kazania z książek kalwińskich. Tak samo czytałyśmy gazety. Mając lat kilkanaście, wpadłam w manię pisywania wierszy i różnych nowel, wstydziłam się przyznać do tego, a tym bardziej przeczytać komu. Raz jednak, wiedząc, ze babka prawie nie widzi, włożyłam zeszyt do pisma „Biesiady literackie” i zaproponowałam, że przeczytam nowelę z tego pisma. Staruszka chętnie się zgodziła, a gdy skończyłam, zrobiła mi bardzo trafną uwagę, a nawet kilka w sposób nadzwyczaj delikatny, aby zbyt ostrą krytyką nieudolnego mego utworu nie obrazić mnie, po czym, spojrzawszy na mnie, uśmiechnęła się łagodnie i rzekła: „To moja wnuczka napisała, prawda?”

c.d.n. …


[1] Nie udało mi się poza pamiętnikiem Jadwigi Tyblewskiej potwierdzić wiadomość, że Hieronim Nieszkowski, powstaniec z 1830 r. był rodzonym stryjem Konstancji Nieszkowskiej. Wiem, ze miała stryjów Władysława-Aleksandra i Adama-Stanisława, ale ci chyba w powstaniu nie byli, gdyż wcześnie umarli. Nie ma jednak podstaw, by nie wierzyć autorce pamiętnika. (przyp. E.T.)

[2] Była nią Elżbieta Karolina Nieszkowska. Synowi Anny Rogalińskiej było na imię Hipolit. (przyp. E.T.)

[3] W ówczesnych czasach był to mankament tak istotny, że istotnie mógł spowodować niedojście małżeństwa do skutku. (przyp. E.T.) „Z opowiadań mojej matki wiem, że miłością Joanny z Nieszkowskich Nieszkowskiej był Pretwic (prawd. Pretwicz h. Gawron – przyp. MKP), człowiek z senatorskiego rodu (Prawdopodobnie kuzyn, gdyż praprababka była z domu Pretwicówna). Wobec tego musiała być inna przyczyna odmowy rodziców na małżeństwo. (przyp. S.K.) 

Udostępnij na: