Dzięki Polonie dowiedziałam się, że prapradziadek Bronisław Ruszczykowski działał w Towarzystwie Dobroczynności w Piotrkowie.
Archiwa tagu: Bronisław Ruszczykowski
Prapradziadek Bronek wpłacał na Szlązaków
Dzięki Polonie znalazłam informację o tym, że prapradziadek Bronek wpłacał na Szlązakow. Cóż… w pewnym momencie zamieszkał w Żarkach na Śląsku i tam odbywał praktykę lekarską.
Prapradziadek Bronisław przeprowadza się do Żarek
Dzięki Polonie można dowiedzieć się wielu rzeczy o przodkach. Tę rzecz znałam, ale co na piśmie to na piśmie. Oto w Kurjerze codziennym z roku 1869 napisano, że:
„Donoszą nam z m. Żarek, iż w tym czasie w pomienionem mieście osiedlił się lekarz p. Bronisław Ruszczykowski, niegdy b. student Szkoły Głównej Warszawskiej”
Święty obrazek prababci Zosi
Prababcia Zosia pod koniec życia „pokłóciła się” z Panem Bogiem. Stało się tak zapewne dlatego, że przeżyła wszystkich trzech synów, męża, a nawet wnuka. Zanim jednak nastapiło to zerwanie więzów religijnych prababcia była rozmodlona. Oto jeden z jej obrazków. Jak wynika z odręcznej notatki – dostała go od swojego ojca – Bronisława Ruszczykowskiego.
A oto link do strony parafii, na którą datek złożył prapradziadek Bronisław Ruszczykowski http://parafia.szczawnica.pl/
Pamiętnik Jadwigi Gorczyckiej cz. 11
A teraz znów dalszy ciąg napisanego w okresie dwudziestolecia pamiętnika Jadwigi z Gorczyckich Tyblewskiej. Przypisy robili kolejno: Eugeniusz Tyblewski, Stefania z Ruszczykowskich Krosnowska i na końcu ja. Tym razem w pamiętniku o mojej praprababci, prapradziadku itd.
Najstarsza siostra moja Stanisława była mi zawsze nie tylko siostrą, a matką, to przekonanie mam do dziś dnia, że kochała mnie na równi ze swoimi dziećmi. Dała mi na to wiele, bardzo wiele dowodów. Stasia od dziecka była bardzo dobra i inteligentna. Twarz miała nadzwyczaj sympatyczną, ale nie ładną. Miała tylko wiele wdzięku i łagodności w twarzy. Będąc maleńką dziewczynką, przy obiedzie zaczęła rosół z kluseczkami lać z łyżki do kieszeni, a zapytana co robi, odpowiedziała, że lalce chowa troszkę, Miała może 15 lat, kiedy Żydowi, trzymającemu ogród, umarła żona. Poszła do niego i maleńkie dziecko kąpała i jeść mu dawała. Do starości była taka zawsze, znalazła kogoś, komu opatrywała rany i była pomocą. Wyszła za mąż za doktora Ruszczykowskiego, człowieka bardzo prawego, kochał ją bardzo i cenił do śmierci. Dziś mąż jej nie żyje. Był to szwagier, którego bardzo kochałam. Ostatni raz, będąc u nich w Piotrkowie, ciągle miałam wrażenie, że go już nie zobaczę. Parę razy wychodziłam z pokoju, aby się nie rozpłakać. Czasem znów wpatrywałam się w niego, bo chciałam, aby mi się utrwaliła w pamięci ta droga twarz dla mnie. I rzeczywiście więcej Bronisia Ruszczykowskiego nie zobaczyłam. Umarł w Piotrkowie 24 listopada 1916 r. podczas mojej bytności w Rosji. Miał zdaje mi się 76 lat. Od Stachny był starszy 10 lat. Miał przeszło 30 lat, jak się żenił, nigdy nie prowadził złego życia, ani przed, ani po ślubie i nigdy nie słyszałam z ust jego brudzącego dowcipu. Miałam 16 lat, jak mi Ojciec umarł, szwagier zaś Ruszczykowski nieraz mi Ojca zastąpił. Wnikał do mojej duszy, tłumaczył mi dogmaty wiary, umyślnie przyjechał do Częstochowy, abym i ja, wracając od Frania, wstąpiła i była u spowiedzi. Zawsze moje nerwy uspakajał, tłumacząc mi, jak postąpiłam względem matki swojej – nie tak, jak powinnam była. Pomagał mi materialnie, radą i jako doktór uratował mi Zosię, a później Ignasia. Do chorej Wandzi przyjechał do Warszawy i ułatwił mi wszystko, jak Wandzi robili trepanację czaszki. Był już wtedy starcem, ale od rana do godziny czwartej po południu, jedynie po szklance czystej herbaty, odsiedział przy niej i po operacji nie dał koledze doktorowi obudzić, aby jeszcze po chloroformie pierwszy ból przespała. Nawet z dziecinnych lat mam o nim miłe wspomnienia, jak się starał o swoją zonę, a moją siostrę, wuj Hieronim drażnił się ze mną, że doktór zabierze mi niedługo Stasię. Wtedy, pamiętam, podszedł do mnie i powiedział mi: „Nie płacz, jak zabiorę Stasię Twoją, to i ciebie”. Rzeczywiście tak było, po ślubie wzięli mnie do siebie i pamiętam, jak zawsze bajki mi do snu opowiadał. Śmierć Bronisia bardzo odczułam.
Stachna mieszka obecnie u najmłodszej córki Maryli, która wyszła za mąż za kuzyna swego Karola Bellona. Mają dwoje dzieci i mieszkają w Koniecpolu, gdzie prowadzą własną aptekę[1].
Synów Ruszczykowscy mieli trzech. Najstarszy syn Stanisław ożeniony z ciotecznie rodzoną siostrą Zofią Skrzynecką. Był w Instytucie agronomicznym w Puławach, ale nie skończył, gdyż przed samym skończeniem aresztowany był za oświatę ludową, podczas rządów cesarza rosyjskiego Mikołaja II. Następnie po wypuszczeniu z fortecy, z Cytadeli Warszawskiej więziony w Saratowie[2]. Staś jest bardzo podniosłych uczuć i przywiązany do rodziny.
Drugi syn Kazimierz od dziecka był jakiś dziwny. Ożenił się w Rosji nieodpowiednio i dzieci nie ma. Słyszałam, że wychowuje obce dziecko. Był urzędnikiem w kasie i służył w wojsku rosyjskim podczas obecnej wojny. Trzeci syn Wacław zmarł kawalerem młodym w Piotrkowie.
Córek też trzy wychowało się. Najstarsza za Karasiewiczem Janina. Mają synów i jedną córkę, także Janinę, wyszła w Rosji za mąż za Maszko (był rozwodnikiem) i teraz jako wdowa już wróciła do polski. Powrót miała niezwykła, mimo swoich lat młodych był nadzwyczaj odważna, szła pieszo do kraju z węzełkiem na plecach. Przeszła w ten sposób front bolszewicki, a zobaczywszy za rzeką polskich żołnierzy, zaczęła machać białą chustką i prosić, aby ją przewieźli. Tym sposobem szybko dostała się do polski do rodziców. Z mężem żyła krótko, dzieci nie miała. Urodziła się i wychowała w Rosji, gdzie ojciec jej był urzędnikiem kolei. Dlatego była w instytucie, a jak rodzice jeszcze przed wojną wrócili do Polski, ukończyła instytut maryjski w Warszawie. Wojna Karasiewiczów zagnała do Rosji, gdzie on był przez rząd ewakuowany.
Druga córka siostry mojej Zofii jest za Ludwikiem Piekarskim, zostali na kaukazie, mieli trzech synów. Zosia jest wykształcona, bardzo inteligentna i bardzo dobra. Trzecia Maryla jest również bardzo dobra i kochana przez swego Karola i jak każda z tych sióstr rozsądna i niemyśląca o sobie.
[1] Po rodzinie Bellonów nikt nie został. Było ich pięcioro: wujostwo, dwoje dzieci – Stasia i Franek – oraz Babka moja Stanisława Ruszczykowska. Widziałem ich wszystkich pełnych sił, kiedy byłem w Koniecpolu, jako kilkuletnie dziecko. Wymierali potem w kilka lat po mojej u nich bytności, co roku zawsze na Wielkanoc. (Ostatnie trzy wyrazy błędne – przyp. S.K.) Najpierw umarła Stasia, potem babka Stanisława, potem ciocia Maria, potem wujek, a na końcu Franek, będąc zdaje się w Zakopanem.
[2] Saratów (ros. Саратов, Saratow) – miasto w Rosji, port rzeczny nad Wołgą. Stolica obwodu saratowskiego. W latach 1797–1928 stolica guberni saratowskiej Imperium Rosyjskiego i Rosyjskiej FSRR – przyp. MKP.
Więcej treści w zwykłym akcie urodzenia
Co wiem o swoim prapradziadku Bronisławie Franciszku Ksawerym Ruszczykowskim? Wbrew pozorom dość sporo. W dorosłym życiu był lekarzem (o czym już wspominałam), ale gdzie, kiedy przyszedł na świat? To wiem dokładnie, bo zachował się jego akt urodzenia. Iluż rzeczy można się z niego dowiedzieć? Przede wszystkim tego, że na świat przyszedł w Pułtusku i był z rodziny katolickiej. A poza tym… oddam głos samemu dokumentowi:
Działo się w mieście Pułtusku dnia / dwudziestego drugiego listopada / czwartego grudnia / tysiąc ósmset czterdziestego roku o godzinie ósmej z rana stawił się Julian Ruszczykowski kupiec handlu winnego i korzennego lat dwadzieścia siedm liczący w Pułtusku zamieszkały w przytomności Wielmożnych księdza Norberta Stasiborskiego lat trzydzieści siedm i Księdza Franciszka Grabowskiego lat dwadzieścia dziewięć liczących obydwóch professorów Seminarium Pułtuskiego w Pułtusku zamieszkałych i okazał nam dziecię płci męzkiej urodzone w Pułtusku dnia trzynastego/dwudziestego piątego lipca roku bieżącego o godzinie trzeciej rano z jego Małżonki Moniki z Bellonów lat dwadzieścia dwa liczącej. Dziecięciu temu na Chrzcie świętym w dniu (trzynastym) dwudziestym piątym sierpnia Roku bieżącego odbytym nadane zostały Imiona Bronisław Franciszek Xawery, a rodzicami jego Chrzestnymi byli: wspomniany Xiądz Franciszek Grabowski i Maryanna Zdziennicka. Akt ten stawającym i świadkom odczytany i przez Nas wraz z Nimi podpisany został.
Gdy porównamy ten akt z dzisiejszym aktem urodzenia, czy nie możemy wyciągnąć wniosków, ze wiadomości w nim jest naprawdę sporo? Znamy zawód ojca, a nawet rodziców chrzestnych. Po ich imionach możemy wnioskować, czemu niemowlęciu na drugie nadano Franciszek. Zapewne po księdzu, który trzymał go do chrztu.
Kiedyś też szczepiono ludzi
Oto namacalny dowód, że i w XIX wieku istniały szczepionki. Ten dokument mówi, że mój prapradziadek Bronisław (Franciszek Ksawery) Ruszczykowski (1840-1916) został 4 sierpnia 1858 roku „zaszczepiony na ospę ochronną z dobrym skutkiem, nie ma żadnej wady organicznej i jest w dobrym stanie zdrowia.” To właśnie ten prapradziadek został potem lekarzem i w czasach, gdy odbywał praktykę lekarską w Żarkach na Śląsku, napisał pracę naukową o „Ospie ze zboczeniem”. Ale o tym…. innym razem.
Słówko o dwóch herbach
Herb Rola to w polu czerwonym róża srebrna, od której odchodzą takież trzy kroje w rosochę. Klejnot pięć piór strusich. Najwcześniejsze wzmianki o herbie pochodzą z 1330. Widnieje on na pieczęci Nasięgniewa ze Świątkowic, sędziego brzeskiego. W 1335 pojawia się wzmianka w źródłach pisanych. Podaje to Franciszek Piekosiński w dziele pt. „Kodeks dyplomatyczny Małopolski”. T. I. Kraków: 1877, s. 237. W 1413 w wyniku unii horodelskiej herb zostaje przeniesiony na Litwę. Wśród nazwisk rodów pieczętujących się tym herbem wymieniani są także Piekarscy…
Wprawdzie byli też Piekarscy pieczętujący się herbem Topór, jak Michał Piekarski (ur. 1597 w Gdańsku, zm. 27 listopada 1620 w Warszawie) – szlachcic sandomierski ze wsi Binkowice, wyznawca kalwinizmu, który 15 listopada 1620 roku usiłował dokonać zamachu na króla Zygmunta III Wazę, przed kolegiatą św. Jana na ulicy Świętojańskiej w Warszawie. Śledztwo z wykorzystaniem tortur w celu ujawnienia ewentualnych wspólników nie wyjaśniło przyczyny zamachu. Zeznania zamachowca stały się źródłem powiedzenia pleść jak Piekarski na mękach oznaczającego gadać bzdury, mówić od rzeczy. Jak twierdza historycy, a podaje Wikipedia, jedną z poszlak było wcześniejsze pozbawienie Piekarskiego praw do zarządzania swoim majątkiem i ustanowienie na nim sądowej kurateli jako niepoczytalnego, za co chciał zemścić się na królu.
Byli też i Piekarscy pieczętujący się herbem Leszczyc, a także Niesobia, Półkozic, Orla i Dębno. Jednak w historii rodzinnej mowa jest o herbie Rola.
Czy ci Piekarscy, od których się wywodzę, naprawdę mieli prawo do herbu Rola? Trudno powiedzieć, bo nie zachowały się dokumenty, ale… Mój pradziadek z zawodu inżynier od budowy wodociągów i kanalizacji Ludwik Roch Piekarski (1869-1945) używał czasami herbowego przedrostka przed nazwiskiem, co znalazło odzwierciedlenie chociażby w licznych artykułach w prasie, które podpisywał jako „Ludwik Rola-Piekarski”, w niektórych legitymacjach, a także… na plakacie zapraszającym na jego odczyt.
Również w domu zachowało się sporo pamiątek z herbem Rola, jak m.in. talerze, pieczęć, czy zegarek z kopertą…
Czy używał tego herbu Ojciec pradziadka Ludwika Rocha Piekarskiego (1869-1945), a mój prapradziadek Michał Franciszek Piekarski (1841-1938)? Nie wiem. Nic też nie wiadomo, by robił to jego ojciec, a mój trzy razy pra, czyli praprapradziadek Paweł Piekarski (1779-1865) uczestnik powstania listopadowego. O jego ojcu – Piotrze Janie Piekarskim nie wiem już nic poza tym, że był. Poniżej dokument powołania Pawła Piekarskiego (1779-1865) do Gwardii Narodowej w Powstaniu listopadowym (dokument wisi u mnie w domu na ścianie). Nie ma tu słowa na temat szlachectwa powoływanego.
Na pewno herbowa była żona Ludwika Rocha Piekarskiego (1869-1945) – Zofia Konstancja Ruszczykowska (1879-1962). Jej przodkowie pieczętowali się herbem Brochwicz.
Herb Brochwicz to w polu srebrnym jeleń czerwony z nogami w górę wspięty, z koroną złotą na szyi. W klejnocie nad hełmem pawie pióra. W licznych odmianach tego herbu występuje również tło złote lub czerwone. Barwa wspiętego jelenia jest najczęściej czerwona, czasem czarna lub srebrna. jak podają historycy najstarszy wizerunek herbu pojawia się na pieczęci Sobiesława z roku 1268, a kolejny jest poświadczony pieczęcią Michała z Sośnicy z roku 1282. Na pieczęci Sobiesława Przebimiłowica (Przybysławica) przedstawiony został jeleń z belką między rogami. Z kolei Pieczęć Michała Mironowica przedstawia jelenia z rogiem o pięciu wyrostkach. Wg. Wikipedii najstarszym barwnym zabytkiem heraldycznym poświadczającym wygląd herbu Brochwicz jest „Kodeks lubiński” („Legenda o św. Jadwidze”) z roku 1353. Herb został wyobrażony na miniaturach przedstawiających rycerzy śląskich biorących udział w bitwie pod Legnicą. Przedstawia on czarnego jelenia z uniesioną głową, zwróconego w prawą stronę, na srebrnym tle.
Na to, że rodzina mojej prababci Zofii Konstancji z Ruszczykowskich Piekarskiej (1879-1962) miała prawa do tego herbu, jest kilka dowodów. Niestety…. mało chlubnych, bo pochodzących z XIX wieku, a więc z czasów carskich.
Pierwszy wydany w 1862 roku przez Radę Stanu Królestwa Polskiego, która stwierdza, że Julian Antoni Ruszczykowski syn Jana i jego potomstwo mają dziedziczne prawo do pieczętowania się herbem Brochwicz i to od czasów nadania rodowi tego herbu, a więc od 1774 roku.
Drugi dokument jest napisany po rosyjsku i wydany przez carskich urzędników departamentu heraldyki Senatu Imperium Rosyjskiego. Podpisani na nim urzędnicy stwierdzają, że Bronisław Franciszek Ksawery Ruszczykowski (1840-1916) syn Juliana Antoniego Ruszczykowskiego (1813-?), który urodził się 13 lipca 1840 roku, został wpisany do stanu szlacheckiego w guberni warszawskiej i ma prawo używać herbu Brochwicz. Oznacza to ni mniej ni więcej, jak prosty fakt, że… podpisał lojalkę i dogadał się z władzami carskimi. Jest to o tyle ciekawe, że ten sam Bronisław Franciszek Ksawery Ruszczykowski (z wykształcenia lekarz) wyklął swojego syna Kazimierza Mariana Ruszczykowskiego (1874-?) za to tylko, że śmiał się ożenić z Rosjanką.
Kiedyś w domu były jeszcze wydłubane z sygnetów w czasie wojny (złoto poszło na jedzenie) oczka z rzeźbionymi herbami Brochwicz. Ale co się z nimi stało? Nie wiem.