Archiwa tagu: Stefania Eligia Ruszczykowska

Pierwszy notes z wierszami Stefanii z Ruszczykowskich Krosnowskiej cz. I

Po mojej ukochanej Cioci Steni (właściwie powinnam pisać: babci) zostało kilka notesików z wierszami… Uwielbiała ona poezję. Część wierszy jest jej autorstwa. Część innych poetów, których ceniła i czytywała. oto fragment pierwszego z notesów. Sporo w nich wklejanek. Dziś moim zdaniem cennych 🙂

okladka

wiersze01

wiersze02wiersze03wiersze04wiersze05wiersze06

Udostępnij na:

„Plotki rodzinne” cioci Steni cz. 9

Czas na dalszy ciąg rodzinnych plotek spisanych w latach 70-tych przez Ciocię Stefanię z Ruszczykowskich Krosnowską.

2014-02-08 19.32.31

20140228_141708 20140228_141730 20140228_141939 20140228_141948 20140228_141953 20140228_142004

Hieronim Nieszkowski
Ur. – zm. 1922
Podobno w młodości był bardzo piękny. W 1863 r. ujęty z bronią w ręku pół roku przesiedział w więzieniu. Wyszedł na wolność tak zmieniony, że znajomi nie poznawali go.
Ożenił się z Józefą Dzierżbicką. Małżeństwo było bezdzietne. Młoda małżonka nie lubiła kwiatów – Hieronim potrafił ją tak w tym rozmiłować, że nawet po jego śmierci mieszkanie przypominało oranżerię.
Po powrocie z Rosji w 1921 r. moja matka postanowiła odwiedzić swego ciotecznego dziadka, u którego mieszkała jego siostra Paulina Maleszewska. Licząc się z tym, ze widok schorowanych starców może zrobić przykre wrażenie na ośmiolatce, dziecku, jakim wtedy byłam, zamierzała iść sama. Wuj Skawiński zaprotestował:
– Zabierz Stefulkę (tak mnie wtedy nazywano) przecież to są rodzinne relikwie.
Przyszłyśmy wieczorem. Prababcia Józefa Nieszkowska – młodsza wiele od męża przyjęła nas jakąś herbatką w oświetlonym stołowym pokoju – obok w ciemnym pokoju, do którego tylko sączyło się światło z jadalni leżało schorowane rodzeństwo. Poszłyśmy do nich. Oboje pamiętali moją matkę. Prababcia Maleszewska rozmawiała serdecznie, ale zwyczajnie, natomiast pradziadek Nieszkowski powiedział do mojej matki:
– Widzisz Zosiu, jaki się ze mnie stary niedołęga zrobił, a wszystkiemu winna ta Ojczyzna ukochana.
Przeszły mię mrówki. Po zakończeniu wizyty już na ulicy moja matka odezwała się:
– Co Ojczyzna winna, że dziadek jest stary…
Poczułam się jakaś rozczarowana.
W kilka miesięcy potem pradziadek zapadł na zdrowiu jeszcze poważniej. Wuj Skawiński, będąc na cmentarzu kalwińskim zauważył w kwaterze rodzinnej wykopany grób, zapytał cmentarnika, dla kogo.
– A to pani Nieszkowska kazała dwa tygodnie temu wykopać dla męża.
Tymczasem mąż nie tylko wówczas nie umarł, ale nawet na tyle wydobrzał, że chciał się ubrać. Okazało się, że wszystkie jego garnitury zostały sprzedane.
Pradziadek Hiruś umarł zresztą w tym samym roku. O ile nie ma drugiej kwatery rodzinnej na cmentarzu kalwińskim to leży obok swojej matki Joanny Kościesza Nieszkowskiej, siostry przyrodniej Elżbiety Kosseckiej, jej męża i ich córki Józefy Połkotyckiej (kwatera P). Niestety akta cmentarza zginęły w czasie walk powstańczych, nagrobka nie postawiono, a mnie pamięć zawodzi. W grobowcu jest 6 miejsc, płyty leżą cztery, a wiem, że tylko jedno miejsce zostało wolne, o czym w 1947 roku rozmawiałam z cmentarnikiem, który sam mi to przypomniał. Powiedziałam mu, że cała rodzina jest już katolicka.
– Nie szkodzi.
– Może państwu nie, ale nam tak. Mogę Panu tylko na pociechę powiedzieć, że będąc katolikami szczycimy się kalwińską krwią.
– Rozumiem panią, to są stare rody.
99 i ½ % przemawia za tym, ze piąte miejsce zajął Hieronim Nieszkowski. Paulina z Nieszkowskich Maleszewska przyjęła katolicyzm i spoczęła na cmentarzu bródnowskim. Józefa z Dzierżbickich Nieszkowska była katoliczką. Kto więc mógłby być pochowany, jako ten piąty? 

Udostępnij na:

Pamiętnik Jadwigi Gorczyckiej cz. 9

A teraz znów dalszy ciąg napisanego w okresie dwudziestolecia pamiętnika Jadwigi z Gorczyckich Tyblewskiej. Przypisy robili kolejno: Eugeniusz Tyblewski, Stefania z Ruszczykowskich Krosnowska i na końcu ja.

jadwiga z gorczyckich tyblewska

Jadwiga z Gorczyckich Tyblewska

Wracam znów w dalszym ciągu do opisu mych braci, a mianowicie Cypriana, czwartego z rzędu.  Cyprian skończył technikę w Krakowie. Do wojska rosyjskiego tak samo się nie stawił, jak Broniś i dla tej samej przyczyny nie mógł powrócić do Królestwa, a tak bardzo za rodzina tęsknił. Trudno mu było o posadę za powodu, że nie był naturalizowany w Austrii. Męczył się czas jakiś w fabryce albuminu[1], dopiero później dostał prace we Lwowie w biurze fundacji hr. Skarbka. Po otrzymaniu posady ożenił się z Cecylią Zaleską, dostał zacną żonę i byli ze sobą szczęśliwi, posagu nie uzyskał, tylko serce. Niedługo jednak żyli z sobą. Dostał obłędu wskutek przebytej, a niewyleczonej choroby, jeszcze w technice krakowskiej był chory. Obłęd miał furioso i cierpiał na straszne bóle głowy, od których wpadał w furię. Z bólu wyrywał wąsy i włosy na głowie. Umarł biedak w zakładzie obłąkanych w Galicji. Przed śmiercią w towarzyszach niedoli upatrywał podobieństwa do swoich najbliższych i z uciechą opowiadał siostrze Maryli Skrzyneckiej, jak go odwiedzała, że to nie jest sam, bo tu są jego krewni i rodzice. Żona wyszła drugi raz za mąż i mieszka w Gnieźnie. Dzieci z Cyprianem nie miała.

Piąty mój brat Konstanty był – prawie moim rówieśnikiem. Rodzice nasi dużo razy się przeprowadzali, a w okresie jego nauki początkowej najwięcej; był ciągle przerzucany z jednej szkoły do drugiej, przygotowywany czas jakiś po niemiecku, bo miał być oddany do Berlina czy Gniezna, nie mogę sobie przypomnieć gdzie, to było na kształcenie duże stypendium rodziny polskiej. Był jednak warunek, że stypendysta musiał być kalwinem. Moja matka myślała, ze tym sposobem jeden z jej synów będzie w tej wierze wychowany, ale Kostuś zgodzić się nie chciał na kalwinizm. Został przygotowany do szkół rosyjskich, ale trafił ojciec nasz na guwernera nieodpowiedniego. Źle go przygotował, chłopcu trudno było, stracił chęć do nauki i nie odebrał przez to wykształcenia. Kochałam bardzo tego brata od najmłodszych lat i on mnie również. Nie żył już Ojciec nasz, jak dorastał kostuś. Czas jakiś gospodarstwo prowadził w Żdżenicach, ale jak młody i niedoświadczony. Potem, mając lat najwyżej 24, wyjechał do Rosji. Tam miał biuro ubezpieczeń. Zawsze obiecywał mi, że przyjedzie na każde święta. Oczekiwałam go z utęsknieniem, ale nie przyjechał. Był całe lata chory, łudził się, ze mu się polepszy i będzie mógł odbyć drogę do polski, ale było mu coraz gorzej i zmarł na południu Rosji w Jekatrynodarze[2] i tam pochowany. Kostuś się nie ożenił. Umarł na serce i długo chorował. Miał wielki brak tchu[3]. Puchły mu nogi na jaki rok przed śmiercią, która nastąpiła 30 maja 1905 r. (Syn mój najstarszy Ignaś przypomina mi bardzo Kostusia, tez taki wysoki blondyn, tylko Ignaś jest mniej barczysty.) Serce miał złote, ale naturę namiętną i brak wytrzymałości, to jest mało silnej woli. To mu życie złamało i okoliczności, w jakich się znajdował. Młody był bardzo na praktyce u szwagra ciotecznej siostry i ten odebrał mu wiarę, przy tym złym przykładem wpływał ujemnie na niego. Kostuś przy swojej prawości wrodzonej, gdyby materialnie był dobrze położonym, mógłby się ożenić młodo, to życie jego inaczej byłoby się ułożyło, a tak stracił zdrowie i życie w 43 roku.


[1]              Prawdopodobnie chodzi o fabrykę aluminium. Albuminy to białka. Nie znalazłam informacji, ze w tamtych czasach istniało cos takiego, jak fabryka białka – przyp. MKP.

[2]              Jekaterynodar – dziś Krasnodar – przyp. MKP

[3]              Potomkowie Gorczyckich winni zwracać specjalna uwagę na pierwsze objawy tej choroby i odpowiednio się zachowywać. Zdaje mi się, że ta choroba ma cechy dziedziczności. Konstanty Gorczycki właściwie nic takiego nie robił, co uzasadniałoby występowanie astmy u niego. Być może chorobę tę odziedziczył. Podobne trudności z astmą miał Leon Tyblewski (syn Ignacego i Jadwigi z Gorczyckich), ja (Syn Ignacego Tyblewskiego i Eugenii z Gorczyckich) oraz Roman i Adam Tyblewscy – synowie Jerzego – przyp. E.T.. 

Udostępnij na:

„Plotki rodzinne” cioci Steni cz. 7

Czas na dalszy ciąg rodzinnych plotek spisanych w latach 70-tych przez Ciocię Stefanię z Ruszczykowskich Krosnowską.

2014-02-08 19.32.31

20140228_141604 20140228_141614 20140228_141621 20140228_141629 20140228_141633

 

maria z gorczyckich skawinska skrzynecka2

Maria z Gorczyckich I-voto Skawinska II-voto Skrzynecka

Maria z Gorczyckich I-voto Ignacowa Skawińska II-voto Antoniowa Skrzynecka

Ignacy skawinski ojciec stefana skawinskiego

Ignacy Skawiński

antoni skrzynecki z corka

Antoni Skrzynecki z córką Zofią

Ur. XI.1853 – zm. 7.IV.1928
Pierwszy raz wychodziła za mąż za człowieka niekochanego – wybranego przez rodziców. Wesele odbywało się w rodzinnym majątku – trwało kilka dni. Na drugi, czy trzeci dzień po ślubie matka jej zauważyła, że młoda mężatka zwraca się do męża po imieniu i wyraziła swoje niezadowolenie, na co Maria odpowiedziała:
– Przecież ja nie opuszczę domu rodzicielskiego z żadnym obcym panem Skawińskim tylko z Ignasiem – moim mężem.
Wkrótce owdowiała zostając z małym synkiem. 26.XI.1877 r. wyszła za mąż powtórnie za Antoniego Skrzyneckiego[1] – dziennikarza i literata – tym razem z wielkiej miłości, która trwała całe życie.
Kiedy dzieci były jeszcze małe – Zofia (późniejsza Stanisławowa Ruszczykowska) miała dwa lata, Adam liczył sobie kilka miesięcy – Antoni Skrzynecki zachorował. W pewnym momencie przestał dawać znaki życia. Maria Skrzynecka wysłała służącą po doktora Chałubińskiego, a sama zaczęła nacierać szczotką ubraniową. Opowiadała potem, że robiła to bezmyślnie, traktowała to, jak objaw chorobliwy. Przed nadejściem lekarza Antoni Skrzynecki zaczął oddychać. Dziś, kiedy wiemy o dwóch stadiach śmierci: klinicznej i biologicznej, rozumiemy to, ale Maria Skrzynecka do końca życia nie wiedziała, że w ten sposób uratowała męża. Maria Skrzynecka posiadała wykształcenie tylko domowe, nie była na pensji, lecz mając wrodzoną inteligencję i zdolności, współpracując z mężem intelektualistą osiągnęła bardzo wysoki poziom. W chwili śmierci miała 74 lata – do końca życia zachowała jasny umysł. Na godzinę przed śmiercią (na zgorzelinę płuc) na zapytanie czuwającej przy niej siostrzenicy, jak nazywa się msza odprawiana w Wielki Piątek bez Najświętszego Sakramentu mocnym głosem odpowiedziała:
– Liturgia.
Jeszcze jedna ciekawostka: Między pierwszym a drugim małżeństwem upłynęło 5 lat. Na pewno przy pierwszym małżeństwie dostała kompletna wyprawę. Widziałam spis drugiej wyprawy zrobiony ręką jej ojca Józefa Gorczyckiego. Bielizna osobista, stołowa, pościelowa – wszystko liczone tuzinami, choć przecież w tak krótkim okresie poprzednia wyprawa musiała być jeszcze kompletna.
Dzieci kochała bardzo, ale potrafiła być twarda. Kiedy syn Adam uciekł ze szkół do Teatru; odnalazła go tuz przed świętami Bożego Narodzenia w Częstochowie. Rozmowa nie była przyjemna. Adam nie wrócił razem z matką – był obsadzony w sztuce, która aktualnie szła, lecz przyrzekł, że wkrótce się zwolni. Skrzyneccy wyprawili starsze dzieci (Stefana Skawińskiego i Zofię Skrzynecką) do swoich rodziców Adamostwa Skrzyneckich do Skrzynek i Błonia w Łęczyckiem. Adam Skrzynecki zgłosił się w dniu Wigilii – nie został wpuszczony do domu, choć rodzice całe święta przepłakali. Dopiero po świętach przyjęto marnotrawnego syna.


[1] Pisał pod pseudonimem Werytus.

Udostępnij na:

Wizytówki Steni i Janusza

O snobizmie cioci Steni z Ruszczykowskich Krosnowskiej autorki „Plotek rodzinnych” już trochę pisałam. Tu jeden z dowodów… wizytówki jej i jej męża. No bez herbu się obyć nie mogły. A przecież przygotowano je w latach… 70-tych XX wieku!
Ale Cioci nie dało się nie kochać! Mam poza tym wrażenie, że patronuje temu projektowi!

wizytowka rysio krosnowski wizytowka-ciocia stenia

Udostępnij na:

„Plotki rodzinne” cioci Steni cz. 5

Czas na dalszy ciąg pałeczki pokoleń, czyli rodzinnych plotek i anegdot spisanych przez Ciocię Stefanię z Ruszczykowskich Krosnowską. 2014-02-08 19.32.31

20140228_141452 20140228_141458

Bogusław Nieszkowski h. Kościesza

Jak wszyscy współcześni mu Nieszkowscy był oficerem napoleońskim. W bitwie berezyńskiej brał udział w stopniu pułkownika. Po klęsce spotkał konającego swego dziewiętnastoletniego syna Teodora, który w sekrecie przed Ojcem walczył, jako ochotnik.
Teodor Nieszkowski był bardzo udanym chłopcem, wszyscy sobie po nim bardzo dużo obiecywali. Zapłacił życiem wierząc, że gwiazda Napoleona wskrzesi Polskę.
Teodor Gorczycki otrzymał imię na cześć poległego Teodora Nieszkowskiego.

Paulina Berłowska

Nie była krewną, a jednak należała do rodziny. Szlachcianka zagrodowa , córka ogrodnika. 16-letnia dziewczynka weszła do domu Józefa Gorczyckiego, jako opiekunka dzieci. Wychowała dwa pokolenia. Drugie pokolenie nazywało ją „Ciocią Punią”. Ostatnie lata spędziła w Kaliszu w domu Jadwigi z Gorczyckich Tyblewskiej. W 1863 roku była zaręczona z powstańcem, który ulitował się nad młodym jeńcem i pozwolił mu uciec. Dowódca oddziału Mniewski kazał go za niesubordynację rozstrzelać. Ciocia Punia za mąż nie wyszła.

Udostępnij na:

„Plotki rodzinne” cioci Steni cz. 1

Jedynym owocem małżeństwa rodzonego brata mojej prababci Zofii z Ruszczykowskich Piekarskiej z kuzynką Marią ze Skrzyneckich była Stefania z Ruszczykowskich Krosnowska. Nie miała własnych dzieci, bo jak zawsze to podkreślała – nie lubiła ich. Mnie zaczęła akceptować, gdy mogłam przychodzić do niej na kawę na dorosłe rozmowy. Stało się to, gdy skończyłam mniej więcej 12 lat. Bardzo ją kochałam, bo mimo wielu dziwactw, jak klęczenie przed telewizorem w czasie mszy papieskich, stawanie na baczność przed radiem, gdy grali hymn państwowy, fanatycznym uwielbieniem dla Romana Dmowskiego, endecji i krewnego Eligiusza Niewiadomskiego, na cześć którego przyjęła na bierzmowaniu imię Eligia, mimo snobizmu, który sprawił, że wyszedłszy za mąż za Ryszarda Krosnowskiego wszędzie podkreślała, że nadal weszła do rodziny herbowej, mimo dewocji i masy innych rzeczy, była niezwykle barwnym człowiekiem, oczytanym, inteligentnym a przede wszystkim skarbnicą rodzinnych historii. Ciotka nienawidziła szkoły, ale kochała książki. Dlatego została księgarzem. Dzieciństwo spędziła w Rosji, więc jako władająca biegle językiem rosyjskim pracowała w księgarni… radzieckiej. Swoje rodzinne plotki napisała długopisem ręcznie w kalendarzu notesie wydanym przez wydawnictwo „Mieżdunarodnaja Kniga”. W 1976 roku podarowała mojemu Ojcu, a on… wrzucił do szuflady, gdzie czekały aż ja się nimi zaopiekuję. Za każdym razem, gdy siadałam do przepisywania czułam, że ciotka Stenia jest ze mną.

Oto pierwszy fragmencik…

2014-02-08 19.32.31

Z Ruszczykowskich Stefania Krosnowska

„Plotki rodzinne”

Drogi Maćku,
Oddaję w Twoje ręce „pałeczkę pokoleń” – ciotka Stenia
I. 1976 

2014-02-08 19.32.40

Dość dziwnie zatytułowałam te notatki. Spisuję tu rzeczy zasłyszane od osób, które brzydziły się kłamstwem – w większości opowiedziała mi moja matka Zofia ze Skrzyneckich Ruszczykowska i mój wuj – przyrodni brat matki – Stefan Skawiński. Przekazywali mi to, o czym im opowiadano, byli to też ludzie zasługujący na pewno na zaufanie. Jednak wszystko, co jest ustnie przekazywane z pokolenia na pokolenie, nabiera barw, których często nie było na początku. To jest zresztą urok legendy. Tego ostatniego wyrażenia wolałam uniknąć, aby nie było zbyt pompatyczne. Wprowadzenie zacznę od legendy, ale wszystko następne, niech będą po prostu plotkami. Na pewno jest tam duży procent prawdy – ale nie mogę jej udowodnić niczym – nawet autopsją.

2014-02-08 19.33.00

2014-02-09 23.52.01 2014-02-09 23.52.25

Legenda rodu Gorczyckich h. Jastrzębiec

Ród Gorczyckich nobilitacje uzyskał w końcu XVI wieku, ale wywodził się podobno od wojów Chrobrego.
Ponoć jeden z protoplastów brał udział w rozsiekaniu św. Stanisława Szczepanowskiego, za co kara dosięgła wszystkich jego potomków w postaci krzywych palców u rąk. Ponieważ sama mam krzywe palce od urodzenia (pierwsze, co zauważyła moja matka, to nie rysy twarzy, ale właśnie tę rodzinną cechę), wobec tego przyswoiłam sobie tę legendę. W latach grubo przed I wojną Światową ciotka Lila de Tilly (córka Natalii z Gorczyckich) i Jana de Tilly, będąc za granicą zdjęła w restauracji rękawiczki. Pan przy sąsiednim stoliku powiedział po francusku: „To musi być coś z Gorczyckich”, Okazało się, ze by to Francuz zbierający legendy rodowe różnych narodów. Tę scenkę opowiadała mi sama Ciocia Lila. 

Udostępnij na:

Sprawa Eligiusza Niewiadomskiego

Akurat dziś jest rocznica rozstrzelania Eligiusza Niewiadomskiego. Tak się złożyło, że to też…. mój powinowaty. Jego żoną była Maria de Tilly, której matka Natalia Gorczycka była stryjeczną siostrą mojej praprababci Stanisławy Anny Sabiny z Gorczyckich Ruszczykowskiej.

Wielką „fanką” Eligiusza Niewiadomskiego była ciotka Stenia z Ruszczykowskich Krosnowska, czyli właściwie moja cioteczna babka. To w odziedziczonym po niej albumie zachowały się prezentowane poniżej zdjęcia… Ciocia Stenia wzięła sobie nawet od bierzmowania na jego cześć Eligia… i tym imieniem podpisywała swoje młodzieńcze wiersze.

eligiusz niewiadomski z portretem zony

Eligiusz Niewiadomski z portretem żony Marii de Tilly

grib eligiusza po pogrzebie

zdjęcie grobu Eligiusza Niewiadomskiego na Powązkach tuż po pogrzebie

miejsce rozstrzelania niewiadomskiego

Zdjęcie słupa przy którym rozstrzelano Eligiusza Niewiadomskiego na stokach Cytadeli Warszawskiej

stefan i anna niewiadomscy

Anna i Stefan Niewiadomscy – dzieci Eligiusza Niewiadomskiego i Marii de Tilly

Udostępnij na:

Jeden smutny, różowy papierek

W rodzinnych dokumentach zachował się pewien osobliwy, różowy papierek. Mimo tego z pozoru wesołego koloru, treść dokumentu, który sobą przedstawia jest smutna.

prokuratura umorzenie dochodzenia ws smierci zofii ze skrzyneckich ruszczykowskiej

Oto prokuratura zawiadamia, że umorzyła dochodzenie w sprawie śmierci Zofii Ruszczykowskiej, która zginęła pod kołami samochodu. Sprawa z pozoru banalna, ale tylko z pozoru. Zofia Ruszczykowska z domu Skrzynecka, czyli bratowa mojej prababci (również Zofii, ale Ruszczykowskiej z domu, a po mężu Piekarskiej) została w 1946 roku zabita niby przypadkiem przez pędzący ulicami Warszawy samochód. Sęk w tym, że jej jedyna córka – Stefania Eligia z Ruszczykowskich Krosnowska, właśnie wtedy siedziała w więzieniu w Fordonie za przynależność do zbrodniczej organizacji, za jaką w tamtych czasach uchodziła Armia Krajowa. To z pozoru przypadkowe zabicie matki miało na celu złamanie Stefanii, która w tym momencie nie miała na świecie już nikogo. Jej ojciec Stanisław Ruszczykowski zaginął w czasie wojny polsko-bolszewickiej. Po prostu wyszedł z domu i wszelki ślad i słuch po nim zaginął. Została po nim osobliwa pamiątka. Namalowany w 1919 roku akwarelami obraz, który przedstawiał Polonię zrywającą kajdany.

IMG_9066

Na marginesie dodam tylko, ze oboje rodzice byli ciotecznym rodzeństwem i na ich ślub zgodę musiał wyrażać Watykan.

zofia i stanislaw ruszczykowscy - 1

Zofia Skrzynecka, która zakończyła życie pod kołami samochodu, miała też przyrodniego brata. Był nim Stefan Skawiński, znany pomolog, czyli specjalista do jabłek.

pomolog

To jego informowano o postępach w sprawie ustalania winnych śmierci przyrodniej siostry Zofii. W końcu jego jedyna siostrzenica siedziała wtedy w więzieniu.

Udostępnij na: