Czas na kolejną, trzecią już odsłonę, grubego notesu mojego pradziadka Antoniego Adamskiego. W notesie kolejne wiersze…
Wśród rodzinnych pamiątek zachował się pamiętnik Jadwigi z Gorczyckich Tyblewskiej – rodzonej siostry mojej praprababci Stanisławy Anny Sabiny z Gorczyckich Ruszczykowskiej. Oryginał pamiętnika nie jest w moich rękach. Mam tylko maszynopis. W latach 70-tych pamiętnik przepisał na maszynie jej wnuk – Eugeniusz Tyblewski. Oryginał pamiętnika jest prawdopodobnie w rękach jego córki Moniki, która obiecała, że zajrzy do tych rodzinnych skarbów „w najbliższym dziesięcioleciu”. Przepisany pamiętnik wuj Eugeniusz opatrzył komentarzami. Potem pamiętnik został jeszcze raz przepisany, by zrobiło się z tego więcej egzemplarzy. Drugie przepisanie zrobiła ciotka Stefania z Ruszczykowskich Krosnowska. Ona dodała swoje komentarze. Teraz pamiętnik przepisuję ja. Co jakiś czas tu zamieszczę jego fragment. Na początek pierwsza część, ale zacznijmy od zdjęcia autorki.
Pamiętnik Jadwigi z Gorczyckich Tyblewskiej
Dla mego Najdroższego Syna Ignacego te wspomnienia zostawiam
26.II.1920 r.
Kochałam bardzo Rodziców, Rodzeństwo i dalszą rodzinę, z wiekiem uczucie te we mnie się spotęgowało i dziś żałuję, że już nie żyją te osoby, któreby mi opowiedziały szczegóły z życia moich dziadów i babek. Z jakąż przyjemnością gawędziłabym dzisiaj z mą babką Nieszkowską, lub cioteczną jej siostrą Heleną Krąkowską, którą znałam, będąc bardzo młodą. Dzisiaj ona, jak inne współczesne jej osoby, dawno już w grobie. Dlatego nasunęła mi się myśl napisania mych wspomnień o rodzinie, a może kiedyś które z mych dzieci lub wnuków dozna podobnych do mnie uczuć i z przyjemnością te wspomnienia przeglądać będzie.
Pradziad mój ze strony Ojca, a jak dawniej mówili, pradziad po mieczu, Piotr Celestyn Gorczycki pochodził z rodziny szlacheckiej herbu Jastrzębiec. Mieszkał w majątku swoim w Malanowie w powiecie tureckim w ziemi kaliskiej. Pradziad Piotr Celestyn miał sześcioro dzieci, trzech synów: Antoniego, Leona i Tadeusza i trzy córki: jedną za Bożęckim, drugą za Racięckim, trzecią za Cieńskim[1]. Dwie ostatnie były bezdzietne. Synowie wszyscy trzej ożenili się z trzema rodzonymi siostrami Jasińskimi, z których dwie były bliźniętami. Pamiętam, jak jeszcze byłam na pensji, a raczej w gimnazjum i odwiedziłam siostrę stryjeczną Ojca Pelagię Dutkowską (córkę Leona G.) powiedziała mi wtenczas: „Powinnaś częściej do mnie przychodzić, ty pewno nie wiesz pokrewieństwa mego z twoim ojcem. Ojcowie byli rodzeni bracia, a matki rodzone siostry i w dodatku bliźnięta”. Ciotka była wdową i mieszkała w Kaliszu.
Najstarszy syn Piotra Celestyna Antoni był ojcem mego Ojca. Ożenił się z Franciszką Jasińską i miał troje dzieci: Cypriana, Józefa (mego Ojca) i córkę Salomeę. Bardzo mało wiem o moim dziadku Antonim, gdyż młodo bardzo umarł. Słyszałam tylko, że był zacnym człowiekiem i miał usposobienie nadzwyczaj łagodne, że nigdy służby surowo nie karał za przewinienia. Podobno, że kiedy służący zapomniał oczyścić mu obuwie, zawołał go, kazał mu usiąść na kanapie i najspokojniej sam przy nim oczyścił. Była to oryginalna kara w czasach jeszcze pańszczyzny, w czasach tak bezwzględnej surowości.
Ojciec mój Józef Faustyn Gorczycki urodził się w 1821 r. w mieście Turku, we dworku, który dziś jest plebanią dziekana.[2] Babka moja czasowo mieszkała tam; dawniej miasta miały ziemię i należącą do Turku dzierżawił dziadek mój Antoni.
Ojciec mój wcale nie pamiętał swego ojca, tylko starszy brat Cyprian, choć mały jeszcze chłopiec, cokolwiek przypominał sobie. Utkwił mu też żywo w pamięci ślub matki z ojczymem Teodorem Doruchowskim. Były wtedy jeszcze te troje dzieci bardzo małe. Zostały w dodatku po swoim ojcu, lecz na to ich mienie liczył Teodor Doruchowski. Sam nie mając nic zgoła, ożenił się z matką mojego ojca z Jasińskich Franciszką Gorczycką, której trudno było majątkiem własnym i dzierżawą samej zarządzać. Dlatego zdecydowała się na to małżeństwo. Nie wierzę, aby Teodor Doruchowski ożenił się z miłości, nie tylko dlatego, że wiem, że później żonę zdradzał, ale, że mógł o sierotach w dzień swego ślubu odezwać się tak pogardliwie, że brat starszy mego Ojca do śmierci to odezwanie pamiętał, był taki mały, a tak się zraził taką brutalnością i brakiem serca, że go już nigdy nie tylko nie kochał, ale nie lubił nawet. Szczęśliwe te dzieci, gdzie matka nie szuka już własnego szczęścia, a żyje tylko dla dzieci pomimo młodego wieku swego.
Nic dziwnego, że stryj mój i później nie przekonał się do ojczyma, gdyż ten ostatni nie chciał pasierbów wyżej kształcić, jak skończyli szkołę w Kaliszu, jak doszli do pełnoletności, dał im mniej majątku ich własnego, aniżeli swoim dzieciom, a było tych dzieci z drugiego małżeństwa matki mego Ojca: syn Feliks ożeniony z Wandą Kokczyńską, córka Apolonia za Apolinarym Kokczyńskim, Wiktoria za Dłużniakiewiczem, Maria za Alfonsem Rembowskim, Teodora za Leopoldem Chrzanowskim, Aniela za Franciszkiem Kokczyńskim, Emilia za Godzimierzem Rudnickim. Był jeszcze syn Roman umysłowo chory.
Miał zatem mój Ojciec ośmioro rodzeństwa przyrodniego. Ojciec kochał to rodzeństwo, szczególnie siostrę Wiktorię Dłużniakiewiczową i Anielę Kokczyńską. Matka mojego ojca była nadzwyczaj religijna, dożyła późnego wieku i prawie nigdy nie chorowała. Słyszałam, że jeśli czuła się czasem niezdrowo, to nigdy nie radziła się doktora, tylko jechała do Częstochowy na Jasną Górę do klasztoru i zawsze wracała zdrowa. Wiara w przyczynę N. Marii Panny ją uzdrawiała. Jeździła zwykle całym dworem, zabierała dzieci, kucharza, służące i często kogoś z rodziny. Mieszkała zawsze w Kaliskiem w Malanowie lub w Żdżenicach.
W dzień swojej śmierci (a miała lat już koło 80) była na nabożeństwie w Malanowie, poczem na obiad do siebie do Żdżenic przywiozła księdza. Nie czuła się wcale chora, nagle zrobiło się jej słabo, obecny ksiądz tyle, że zdążył dać rozgrzeszenie i najspokojniej życie zakończyła.
Ojciec mój, ukończywszy szkołę wojewódzką w Kaliszu, odbył praktykę gospodarską i w dwudziestym piątym roku ożenił się z Konstancją Nieszkowską dnia 17 stycznia 1846 r. Ślub brał tylko w kalwińskim kościele, bo tak życzyła sobie rodzina mej matki, a czym podobno była zmartwiona matka mego Ojca.
Ojciec kupił wieś Kącik w piotrkowskiem od matki żony, to jest od babki mojej Joanny Nieszkowskiej, naówczas już wdowy. c.d.n.
[1] Dokładniej należy podać: Balbinę za Bożęckim (Borzęckim S.K.). Martynę za Racięckim i Teklę za Cieńskim. Martyna i Tekla były bezdzietne. (przyp. E.T.)
[2] Dokładniejszej daty urodzenia Józefa Faustyna Gorczyckiego nie udało mi się dotąd ustalić. Przyjmuję rok podany przez Jadwigę Gorczycką, chociaż Stefan Skawiński podaje rok 1820. Dokładny możliwie życiorys Józefa Faustyna podaję w innym miejscu. (przyp. E.T.) Ustalono: 15.II.1821 (przyp. S.K.)