Tata zawsze bardzo lubił rysować. To rysunki, które powstały w czasach, kiedy robił ich najwięcej, czyli na początku lat 60-tych.
Archiwum miesiąca: styczeń 2014
Listy Zofii ze Skrzyneckiech cz. 1.
Po Zofii ze Skrzyneckich, która zginęła w czasach stalinowskich w wypadku samochodowym zostały też listy. Oto taki drobny przykład… List napisany do mojej babci – Janiny z Adamskich Piekarskiej, żony Bronisława Michała Piekarskiego. Dziadek Bronek był synem Zofii z Ruszczykowskich Piekarskiej, czyli siostry jej męża Stanisława Ruszczykowskiego, który zaginął w czasie wojny polsko-bolszewickiej. Na Powązkach ma symboliczny grób.
Wiskitki 21.X.1927 r.
Kochani Bronkowie!
Muszę Wam donieść!, ze dziś ubiłam interes z b. kierownikiem względem radja. Na bardzo dobrych warunkach odstępuje mi swoją antenę i gotowy aparat. Muszę tylko pomówić jeszcze z wójtem, aby mi nie sprawiono jakichś nieprzyjemności. Mam nadzieję, że na żadne trudności nie natrafię, bo zresztą nie maja prawa robić, ale że tu ludność jest jeszcze b. ciemna, więc wszystkiego można się obawiać. – Wobec tego przy sposobności bądźcie łaskawi powiedzieć panu piotr., aby nie trudził się montowaniem aparatu dla mnie. Dziękuję za dobre chęci. Po bytności u Was t.j. tydzień temu w niedzielę byłam jeszcze w Warsz., ale nie mogłyśmy być na Długiej. Dużo czasu zeszło nam w gimnazjum, gdzie każda klasa oddzielnie wierszowała przełożonej. Ja wpakowałam się do klasy IV i byłam obecna, gdy moja córa deklamowała wierszyk, potem sama ukazałam się przełożonej, która była niezmiernie wzruszona i ja także. Po składaniu życzeń przez wszystkie klasy odbył się koncert, którego też wysłuchałyśmy obie. Nie byłyśmy już na żadnej wizycie, tylko w kinie, potem zabrałam manatki i wyjechałam. Chciałabym za następną bytnością zobaczyć Mamusię na Długiej, ale na Wszystkich Świętych nie pojadę. Stenia będzie u mnie. Całuję Was Oboje najserdeczniej. Mamusię jedną i drugą też. Kochająca Was Zofia.
Jeszcze dwa zdjęcia Stanisławy Anny Sabiny
Listy praprababci Kazi
Rodzona siostra mojego prapradziadka Bronisława Franciszka Ksawerego Ruszczykowskiego nazywała się Kazimiera Ruszczykowska. I rzecz jasna, tak samo, jak on była córką Moniki z Bellonów i Juliana Antoniego Ruszczykowskiego. Kazimiera wyszła za mąż za niejakiego Antoniego Borowskiego. Z ładnej dziewczyny zmieniła się (moim zdaniem) w jakiegoś potwora z rzadkim włosiem. Zostały po niej dwie fotografie i dwie kartki pocztowe…
Piotrków, dnia 3 lutego
Moja najukochańsza Zosieńko!
Proszę Cię bardzo donieś mi jak zdrowie dzieci, jestem bardzo niespokojna co się u Was dzieje, że na dwa nasze listy nie mamy żadnej wiadomości. Jeszcze raz proszę Cię moja ukochana choć o parę słów, mam tę nadzieję, że Bóg miłosierny Was pocieszy. Całuję Was wszystkich. serdeczności. Kochająca Ciotka Kazimiera.
Tatuś dzięki Bogu zdrów.
Poznań, dnia 8 listopada 1924
Najdroższa moja Zosieńko!
kłopoczesz się o mnie moja ukochana że niema odemnie żadnej wiadomości czyżbyś nie dostała żadnej mojej karty? Zaraz po przyjeździe w pare godzin myślałam, że przyjechałam szczęśliwie, całą drogę miałam miejsce i b. miłe towarzystwo, drugą napisaliśmy 22go z Zygmuntem. najdroższa moja Zosieńku jestem tak bardzo niespokojna o Twoje zdrowie mam tylko całą ufność, że Bóg miłosierny zlituje się nad Wamy i pocieszy nas wszystkich ja o ile mogę pomagam Janeczce, żeby noga i czwarte piętro to mogłabym cokolwiek załatwić w mieście co prawda to znam tylko parę ulic i drogę do kościoła co jest dosyć daleko moi ukochani napiście choć parę słów o Waszym zdrowiu, czy Broneczek wyjechał na posadę? i o wszystkim. Jeśli Bóg pozwoli jak się zobaczymy to o wszystkim opowiem. Pisać jest mi bardzo trudno bo palce mi drętwieją. Całuję Was wszystkich moi ukochani serdecznie – kochająca Ciotka.
Świadectwa małego Macieja
Jeden z pierwszych rysunków, czyli Trzej Królowie
Listy dwóch Janinek
Zofia z Ruszczykowskich Piekarska oprócz wspomnianej już siostry Marii Bellonowej miała też siostrę Janinę. Janina wyszła za mąż za Karasiewicza, z którym miała córkę – też Janinę późniejszą Ohde. Po obu Janinach zostały listy…
Kochanej Cioteczce w dniu imienin przesyłamy najserdeczniejsze życzenia wszelkich pomyślności. Od dwuch tygodni wuj Staś pracuje u nas, jako pomocnik Ojca, gdyż pomimo mojej pomocy, ojciec nie może podołać roboty. Wuj się czuje dobrze, nie męczy się tą pracą, zajęcie geometry podoba się, wyjakoż może też zostanie geometrą. od jesieni chłopców odda się do Nowo-Radomska, bo są nieznośni i b. źle się uczą. Co też słychać u Cioci? Jak zdrowie? Całujemy rączki, chłopcom ucałowania. Janka.
Droga i Kochana Zosieńko!
Ciągle zbieram się napisać do Ciebie, lecz czasu niemiałam przed świętami, a na święta tez czasu niebyło, bo to trzeba było pojechać do Szamotół, gdzie bardzo wesoło spędziliśmy czas. Przyjechali jedni państwo z Baborówka, pierwsza stacja od Szamotół jadąc do Poznania. Mąż, żona i dwie córeczki bardzo sympatyczni, ta pani jest krewną nieboszczyka Antosia Skrzyneckiego , była tam niedawno w Czeladzi u Ciotki, a też u swojej siostry co mieszka w Czeladzi. Jak tam było to Genia jej powiedziała, że Janeczka mieszka w Szamotółach, żeby koniecznie do niej poszła, więc z tąd jest ta znajomość. My też ich do siebie zaprosiliśmy. Na drugi dzień byli u nas goście Zygmuntowie z matką i Wuj Marychny z żoną i córeczkami, na trzeci dzień byliśmy u wuja Marychny, na czwarty dzień u Zygmuntów i tak mili i weseli spędziliśmy święta. Tylko jeden Franek co tylko jeden dzień odpoczął i był w Szamotółach, a tak siedział ciągle przy swoich planach, bo to już prędko egzaminy i roboty jest dużo. Tadeusz to się bawił wesoły pierwszego dnia był w Szamotółach na drugi dzień pojechał do Gniezna na dwa dni, a potem do Poznania się bawił wesoło u swoich znajomych.
Napisz droga Zosieńko jak Ty się czujesz ze zdrowiem, jak twoje rączki? Jak święta spędziłaś? Jak niunia i co robi wnuk? Zapewne jest mądry, w pieluszki robi, bo go mamusia wysadza, nie płacze, regularnie karmi, a że jest na pewno zdrów to kłopotu sobą nie robi. Niechaj Bóg da żeby zdrowo się chował i wyrósł na pożytek dla kraju i pociechę Rodziców i Dziadków. Janeczka w piątek jedzie do Skierniewic, razem z braterstwem Tadeusza wybiera się do Warszawy, Częstochowy, Koniecpola, a też ma być w Czeladzi u Geni. Napisz też do mnie coś o Czesiu, bo nigdy o nim niewspominasz. Co on robi? Genek mój na Wielkim Tygodniu jeździł na robotę, a i po świętach pojechał mierzyć pola, zawsze i coś zarobi, tak dużo jest wydatków na niezbędne potrzeby, a pieniędzy za mało i ciągle brak się odczuwa. Trzeba się zgadzać z wolą Bożą niemartwić się być wesołym i dobrej myśli, że kiedyś będzie lepiej.
całuję Ciebie serdecznie
Panu Ludwikowi serdeczny uścisk dłoni
Bronka i Cześka całuję serdecznie
Kochająca siostra i ciotka Janina
Czwartek 17 kwietnia (1929 rok)
W Liście chodzi o Czesława Piekarskiego – brata mojego dziadka, a także o Ludwika Piekarskeigo – męża prababci Zosi, czyli mojego pradziadka. Dość ciekawe jest to, że szwagierka pisze o nim per: „pan”.
Datuje list na rok 1929, bo mowa jest o wnuku, a pierwszym wnukiem prababci Zosi był mój stryj Antoni Piekarski, skoro mowa jest o tym, ze robi on w pieluszki i na nocniczek, więc musi chodzić o niego. Stryj urodził się w 1928 roku.
Listy Marii z Ruszczykowskich Bellon
Po Marii z Ruszczykowskich Bellonowej zostało kilka listów. To głównie kartki pocztowe. Pisane do jej siostry Zofii z Ruszczykowskich Piekarskiej. Niezwykle ciekawe w treści, a także dzięki temu, że niektóre są… fotografiami.
Szanowna Pani! W dniu Imienin szanownej pani przesyłamy wszyscy troje serdeczne życzenia zdrowia i wszystkich pomyślności. Łączymy wyrazy szacunku dla całego domu Sz. Pani
Karol i Maria Bellon
15-V-1908
posyłam fotografię Stachny
Kochana Zosieńko! Jak zdrowie Ciotki Kazi? Kiedy wybierze się do nas? Jania z Karasiewiczem zdaje się pojechali już do Kozłowa ciekawa co porobią z chłopcami. Zygmunt ma być u…. a Janka w warszawskim instytucie. Tadzik podobno w Warszawie, ale to jeszcze nic zdecydowanego. Żałuję bardzo, że nam tak nieszczęśliwie wypadło nie mogąc…
25-VIII-1910
Droga moja Zosiu! Serdecznie Ci dziękuję za przesłanie fotografii moich drogich chłopców. Nie uwierzysz jak byśmy cię pragnęli zobaczyć, uściskać i pogawędzić. Ale po pierwsze wystraszyła nas cholera, a po drugie nie bardzo nam się udał urlop. Mieliśmy masę ładnych projektów i wszystkie spełzły na niczem. Byliśmy tylko w Warszawie po sprawunki, w Częstochowie parę dni i w Piotrkowie, ale nie mamy nikogo kto by chciał zastąpić mię w gospodarstwie a na statku i zastępca Karola pochorował się i musieliśmy być w Krakowie. Całuję was serdecznie kochająca szczerze Maria.
23-VIII-1910
Kochani Moi,
Nie mogłam zaraz po powrocie napisać do Was, gdyż tak się zaziębiłam, że miałam gorączkę i zmuszona byłam leżeć. O śmierci Zbyszka Mamusia dowiedziała się przed moim powrotem, gdyż trzeba trafu, że Karol, który nie ma nigdy zwyczaju czytać listów Stasi na głos, tym razem właśnie nie przeczuwając co za wiadomość Stasia pisze zaczął czytać na głos, a gdy się spostrzegł było już za późno. Zaczął mamusię pocieszać i dopiął chyba swego, bo zastałam Mamusie spokojną i zdrową. U Pelci byłam, rzeczy są powynoszone na górę, ale jeszcze przy ojcu Jagusia wzięła część do siebie. Dużych rzeczy nie może brać, bo ma teraz (Jagusia) lokatorkę. Będąc w W. byłam u Lory i dałam jej Wasz adres. Nie odsyłałam maszyny, bo Zygutek zgubił Wasz adres, zapomniałam tylko powiedzieć jej aby odesłała, aby Was zastać. Stasi dzięki Bogu już odpuścili rada jestem z tego, bo przy obecnym zastoju nie dalibyśmy rady i tak wleźliśmy w długi. Jak wasze zdrowie. czy Bronek lepiej się teraz czuje? Mieliśmy kartę od cioci Jadzi biedny Ignacek ma recydywę, jak ciocia piała znowu 40o gorączki. Całuję Was wszystkich serdecznie kochająca Maryla.
1-XII-1924
Kochani Moi,
Dziękuję Wam obojgu za życzenia, Broneczkowi winszuję szczęśliwego zdania egzaminów. Całuję Was serdecznie kochająca ciotka Maria.
PS. Pani Adamskiej łączę ukłony.
Serdeczne uściśnienia przesyła Wam obojgu Kochająca Babka.
14-XII-1925
Kochani Bronkowie!
Babunia bardzo się ucieszyła odebrawszy list Bronka, żałowała tylko, że nie mogła dobrze zobaczyć fotografii swego prawnuka., co prawda jest bardzo ciemna. ja go dobrze obejrzałam i widzę, ze musi być ładny chłopaczek. Korzystając z dwuch dni ciepłych, babcia czuła się silniejsza i leżała sobie na leżaku w ogródku. Dziś nie ma słońca, pochmurno, to i Babunia jest słabsza, chciała sama do Was napisać, ale nie może. Piszcie od czasu do czasu nie macie pojęcia jaką babuni sprawicie przyjemność. Każdy zna pamięci przesyłam Wam obojgu serdeczne uściśnienia. Wnuczka Antosia całuję od dziadków. Pani Adamskiej łączę ukłony. Ciotka Marja.
Całuję Was polecam opiece. Wasza Matka.
Kochana Zosiu,
Kartka Twoja przyszła w czasie mej nieobecności w domu. Pytasz o zdrowie moje, otóż jestem kompletnie chora, jadę do Kielc i w podobnej sprawie do Cz. tyle mię zdrowia kosztowały, ze chyba nie prędko będę mogła przyjść do siebie a w dodatku jesteśmy Karolem sami, bo p. W. jest na ćwiczeniach. Co do kosztów pogrzebu naszej drogiej Mamusi, to się nie kłopocz. Tobie jest najciężej, a co mi brakowało to Jania dołożyła. czy odebrałaś mój list polecony pisałam go w Niedzielę i miał go Karol wysłać, bardzo mi zależy, aby naszą sprawę Lutek w Warszawie popchnął.
Przesyłam Wam uściśnienia. Cioci rączki całuję.
Twoja siostra Maria
13-IV-1929
Świadectwo szczepienia Macieja Piekarskiego, czyli mojego taty
Zbyszek w szkole morskiej
Po Zbyszku Piekarskim – marynarzu ze szkoły morskiej w Tczewie zostały nie tylko list, ale i:
Dokument przyjęcia do Szkoły Morskiej z podpisem Gustawa Kańskiego.
Czarny notesik… a w nim? Na przykład plan lekcji.
Zielony notesik, a w nim jednoaktówka „Strach”
Strach
Albo: „Ona boi się Jego”
Przerażający dramat w I akcie
(tylko dla osób z silnemi nerwami.)
osoby:
On
Ona
Oboje w strojach Bankowców (to znaczy zupełnie obdarci)
Akt I… i ostatni
(Scena przedstawia las. Wieczór. Za drzewami widać cos błyszczącego, na tym cosiu para włosków. On i Ona siedzą na trawie, przed nimi serweta, na niej chleb, kiełbasa, butelka wódki, 2 kieliszki.)
Ona: (wskazując to coś)
Co to idzie? O mój Boże!
Czym ujrzała ranna zorzę?
Czy to pożar gdzieś w oddali?
Czy się gdzie latarnia pali?…
On:
Nic nie idzie, cóż być może?
Trochę wczas na ranna zorzę,
Wokół nigdzie się nie pali,
Latarń nigdzie nie stawiali,
Bo latarnie, powiedz komu
Są potrzebne, gdy ma w domu
Dosyć światła. Więc przyjemniej,
Gdy jest w polu puściej, ciemniej…
Ona:
A więc co to się tak świeci?
Co to do nas tutaj leci?!
Może duch, lub jaka mara!?!
Blisko jest już ta poczwara?!?!!
Mdleję!!… Trzymaj mnie!!! Ja czuję,
Że te monstrum nas stratuje!!!!
Aaaaach!!!! (mdleje)
On: (podtrzymując ja patrzy w stronę świecącego cosia.)
Uspokój się, to nic złego.
Nie ma ducha tu żadnego.
Leci do nas tu chłopczyna
Na głowie świeci mu łysina.
Ach! Jakiż ty wzrok masz krótki!!!
To Gębalski poczuł wódkę!!!!
(Pospiesznie chowa butelkę i kieliszki pod serwetę.)
Zasłona spada
W tymże notesie był też… dowcip.